"The Economist": Wielka Brytania przestaje pracować

Nina Nowakowska

Oprac.: Nina Nowakowska

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
1,6 tys.
Udostępnij

Prawie trzy miliony Brytyjczyków nie pracują z powodu złego stanu zdrowia, w porównaniu z nieco ponad dwoma milionami w 2019 r. Dla nich to nieszczęście, a dla ekonomistów - istna zagadka. Żaden inny bogaty kraj nie odnotował podobnego wzrostu.

Coraz więcej Brytyjczyków na bezrobociu. Wszystko przez problemy zdrowotne
Coraz więcej Brytyjczyków na bezrobociu. Wszystko przez problemy zdrowotneAleksandra Włodarczyk123RF/PICSEL

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.

U Sary kłopoty zaczęły się od złamania kręgosłupa. Przez lata pracowała w magazynie. Teraz jest już "za stara, żeby dźwigać pudła", a jej plecy nadal bolą, gdy tylko robi się zimno. Poundland, sklep detaliczny oferujący tanie produkty, odrzucił jej CV, a inne firmy nawet nie odpowiedziały. Dla Mandy oznaczało to utratę pracy.

Michael uszkodził sobie kręgosłup w 2022 roku, ale nadal czeka na operację. Od tamtej pory pracował tylko na pół etatu i to w okresie Bożego Narodzenia.

Wszyscy trzej mieszkają w Barnsley, w północnej Anglii. Zły stan zdrowia zepchnął ich do kategorii, którą statystycy oschle nazywają nieaktywnymi ekonomicznie w wieku produkcyjnym: czyli ludzi bez pracy, którzy przestali jej szukać. Prawie 3 mln Brytyjczyków w wieku od 16 do 64 lat nie pracuje z powodu złego stanu zdrowia, w porównaniu z nieco ponad 2 mln w 2019 r. Dla nich to nieszczęście, a dla ekonomistów - istna zagadka. Żaden inny bogaty kraj nie odnotował bowiem podobnego wzrostu w tej grupie.

Wielka Brytania i drożejące utrzymanie niepracujących

Masowe niepracowanie stało się również utrapieniem brytyjskiego rządu. Od 2019 r. roczne wydatki na świadczenia zdrowotne dla osób w wieku produkcyjnym wzrosły o 19 mld funtów. Tymczasem więcej wydaje się zarówno na zasiłki dla osób niezdolnych do pracy, jak i zasiłki dla osób z niepełnosprawnościami - takie jak Personal Independence Payment (PIP; pol. dosł. Świadczenie na niezależność osobistą - red.), które pokrywają koszty niepełnosprawności niezależnie od tego, czy odbiorca pracuje, czy nie.

Obecnie w Anglii i Walii aż 4 mln osób, czyli jedna na 10 osób w wieku produkcyjnym, pobiera jedno lub oba wspomniane świadczenia. W 2019 r. korzystało z nich jedynie 2,8 mln osób. Utrata tak wielu rąk do pracy pogłębiła szersze problemy gospodarcze, zwiększając inflację i hamując wzrost gospodarczy.

Czy rzeczywiście stan zdrowia Brytyjczyków pogorszył się w tak szybkim tempie? Dowody wspierające tę hipotezę bynajmniej nie są jednoznaczne. Oficjalne dane dotyczące siły roboczej pokazują szczególne pogorszenie się zdrowia psychicznego wśród młodych, a także problemy z kośćmi i mięśniami u osób w średnim wieku.

Wygląda na to, że mamy do czynienia ze wzrostem zachorowań w obrębie niemal wszystkich schorzeń. Od czasu pandemii dane stały się jednak mniej wiarygodne, ponieważ mniej osób bierze udział w ankietach.

Brytyjczycy coraz bardziej chorzy? Ludzie znikają z rynku pracy

Instytut Studiów Fiskalnych (IFS) nie widzi jednak spójnego obrazu w szerszym zestawie danych.

- Niektóre badania sugerują wzrost długoterminowych problemów ze zdrowiem, podczas gdy inne wskazują na brak zmian w tym przedziale - mówi Eduin Latimer z IFS.

- Istnieją jednak znacznie wyraźniejsze dowody na rosnące problemy ze zdrowiem psychicznym. Wszystkie badania sugerują bowiem, że obecnie więcej osób zgłasza problemy w tym zakresie niż przed pandemią - dodaje.

Co zatem się dzieje? Prawdopodobnie niesłusznie obwinia się listy oczekujących na usługi medyczne. Badanie przeprowadzone przez Office for Budget Responsibility (OBR), organ nadzoru finansowego, wykazało, że większość osób znajdujących się na nich pracuje lub przekroczyła już wiek emerytalny. Nawet zmniejszenie kolejki o połowę sprawiłoby, że jedynie 25 tys. długotrwale chorych pracowników wróciłoby na rynek.

Bardziej prawdopodobnym winowajcą jest system opieki społecznej. Wielka Brytania wydaje rekordowe 4,3 proc. PKB na świadczenia dla osób w wieku produkcyjnym. Mimo to większość transferów niezwiązanych ze zdrowiem - takich jak zasiłek dla bezrobotnych - została ograniczona. (Wyraźnym wyjątkiem jest tu państwowa emerytura.) Prawdopodobnie to owe cięcia sprawiły, że większa liczba osób upomniała się o świadczenia zdrowotne. Orzeczenia sądowe zmusiły również rząd Theresy May do rozszerzenia transferów dla osób borykających się z problemami psychicznymi.

Problem świadczeń społecznych. "System może cię zaszufladkować"

Zmiany technologiczne również widnieją na rachunku. Podczas pandemii osobiste oceny w przypadku świadczeń z tytułu niepełnosprawności i niezdolności do pracy zastąpiły rozmowy telefoniczne i spotkania online. Na TikToku aż roi się od samouczków dla potencjalnych świadczeniobiorców. W filmikach wymieniane są m.in. kluczowe rzeczy, o których należy wspomnieć w trakcie wywiadów - jak trudności z gotowaniem i zapominanie o przyjmowaniu leków - aby zmaksymalizować swoje szanse na otrzymanie świadczenia.

Gdy już raz system opieki społecznej uzna kogoś za chorego, etykieta ta ma tendencję do przywierania.

Sir Steve Houghton, przewodniczący rady Barnsley, twierdzi, że schemat ten powiela się zwłaszcza na obszarach poprzemysłowych, takich jak jego rodzinne strony.

- Jeśli są w systemie świadczeń przez ponad trzy lata, niełatwo jest ich z niego wyrzucić - tłumaczy. Jak wskazuje, osoby te "obawiają się, że jeśli już z niego wyjdą, a z pracą im się nie uda, powrót będzie trudny". Badania przeprowadzone przez Resolution Foundation również wykazały, że nowi odbiorcy PIP rzadziej niż ich poprzednicy rezygnują ze świadczeń.

NiepracowanieBrytyjczyków spędzało sen z oczu także poprzedniemu rządowi. W 2023 r. były premier Rishi Sunak zaostrzył wymagania dla ubiegających się o zasiłek dla osób z niepełnosprawnościami, ale sąd zakwestionował decyzję z powodu przewlekłej procedury konsultacji. Rząd przegrał w styczniu (po wygraniu ubiegłorocznych wyborów Partia Pracy nadal toczyła batalię w tej sprawie).

Obecnie sytuacja fiskalna zmusiła premiera Keira Starmera do działania. Nowe prognozy OBR, które mają ukazać się 26 marca, prawdopodobnie dowiodą, że i tak już wąskie pole manewru dla rządu zostało sprowadzone do zera - przez słaby wzrost gospodarczy i rynek obligacji skarbowych. Nowa pilna potrzeba zwiększenia wydatków na obronność jeszcze bardziej utrudniła sytuację. Po budżecie na pomoc zagraniczną, który niemal opustoszał, zasiłki pozostają kolejnym najmniej popularnym wydatkiem publicznym.

Londyn planuje cięcia. Wszystko przez wydatki na obronność

Z medialnych przecieków wynika, że rząd rozważa cięcia rzędu 6 mld funtów (ponad 29 mld złotych - przyp. red.) rocznie. Dla Partii Pracy byłaby to kontrowersyjna decyzja. Na spotkaniu Krajowego Komitetu Wykonawczego partii w styczniu Keir Starmer został ostrzeżony, że "społeczność osób z niepełnosprawnościami jest głęboko zaniepokojona".

Środki mające na celu uzdrowienie sytuacji wokół zasiłków dla niepełnosprawnych i niezdolnych do pracy są niezbędnym rozwiązaniem. Jednak najnowsza historia zmian w brytyjskim systemie opieki społecznej jest usiana nieprzewidzianymi konsekwencjami nieudanych programów i cierpieniami najuboższych obywateli.

Wprowadzony w drugiej dekadzie lat 2000. PIP miał na celu utrudnienie uzyskania zasiłków dla niepełnosprawnych i zaoszczędzenie 1,4 mld funtów (prawie 7 mld złotych) rocznie. Najnowsze szacunki wskazują jednak, że pozwolił pozostawić w budżecie jedynie około 100 mln funtów (prawie 500 mln złotych).

Potrzebna jest więc reforma. Oznacza to, że kwalifikowalność do zasiłku należy ująć w taki sposób, aby nie karać ludzi za próby powrotu na rynek pracy, nie szkodząc tym, którzy nie mogą tego zrobić.

Partia Pracy ma na to zarówno czas, jak i ogromną większość parlamentarną.

Kryzys na brytyjskim rynku pracy. Problem tkwi w polityce rządu

W kwietniu w Barnsley rusza program pilotażowy, którego celem jest efektywne połączenie około 70 programów szkoleniowych i wsparcia dla bezrobotnych, jak również współpraca z pracodawcami w celu znalezienia im posad. Skarb Państwa będzie się temu przyglądać - jeśli program się powiedzie, może zostać wdrożony w całym kraju.

Przeszkodą na drodze do poprawy jest jednak sama polityka rządu. Większość ludzi nie traci bowiem pracy od razu. Podobnie jak Sara, najpierw jej szukają, a potem - po wystarczającej liczbie zniechęcających odrzuceń - przestają. Rozsądnym byłoby więc sprawić, aby pracodawcom bardziej opłacało się zaryzykować, zatrudniając kogoś z krótszym CV i słabszym zdrowiem.

Niestety, reszta agendy Partii Pracy w tej kwestii zmierza w przeciwnym kierunku. Podwyżki składek na ubezpieczenie społeczne, podatek od wynagrodzeń i płaca minimalna sprawią, że zatrudnianie osób nisko opłacanych będzie coraz droższe. Ustawa o prawach pracowniczych prawdopodobnie jeszcze bardziej przyblokuje rynek pracy. Bez zmiany kursu postęp będzie trudny.

Tekst przetłumaczony z "The Economist"© The Economist Newspaper Limited, London, 2025

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      "Stworzył postać fikcyjną". Wiceminister w "Graffiti" o ustaleniach dziennikarzy ws. Nawrockiego
      "Stworzył postać fikcyjną". Wiceminister w "Graffiti" o ustaleniach dziennikarzy ws. NawrockiegoPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na