Włodzimierz Knap: Mówimy, że 219 lat temu została uchwalona Konstytucja 3 maja, tymczasem czytelnik tego dokumentu widzi, że jej tytuł brzmi: "Ustawa rządowa", a nie konstytucja. Z czym więc mamy do czynienia? Prof. Stanisław Grodziski - Sejm w Polsce funkcjonował już od końca XV wieku i uchwalał normy prawne, które niemal wszystkie - od owych czasów aż do końca XVIII stulecia - nazywano konstytucjami, bez względu na to, czy dotyczyły spraw ważnych, mniej istotnych czy zupełnie drobiazgowych. Natomiast w końcu XVIII w. pojęcie konstytucji zmieniło swoje znaczenie. Konstytucja Stanów Zjednoczonych z 1787 r. była już niewątpliwie ustawą zasadniczą, podobnie jak francuska z 3 września 1791 r. W przypadku naszej użyto natomiast nazwy "Ustawa rządowa", przy czym słowo "rząd" wystąpiło w znaczeniu "ustrój". Do historii przeszła ona w nowoczesnym znaczeniu tego terminu jako Konstytucja 3 maja. No właśnie, czy powinniśmy tak ją określać, skoro na oryginale pierwszej strony jest napisane: "obl(atum) de 5 Mai 1791 r."? - Oczywiście, że nie powinniśmy zmieniać nazwy, bo 3 maja konstytucja została uchwalona, a oblata, czyli wpisanie jej tekstu do ksiąg grodzkich, było czystą formalnością. W pierwszym zdaniu Konstytucji 3 maja wyliczono ziemie podlegające władzy Stanisława Augusta Poniatowskiego. Dlaczego twórcy konstytucji wymienili również takie ziemie, które do Rzeczypospolitej w końcu XVIII w. nie należały, bo jednych (Smoleńska, Czernihowa i Kijowa) Rzeczpospolita wyrzekła się ostatecznie na mocy pokoju podpisanego w Moskwie przez Krzysztofa Grzymułtowskiego 1 maja 1686 r., a inne utraciliśmy w wyniku I rozbioru? - To był ważny zapis świadczący o przezorności politycznej koncepcji autorów konstytucji. Wymieniono tytuły królów Rzeczypospolitej w tradycyjnej formie, obowiązującej jeszcze przed I rozbiorem Polski. Można wnosić, że autorzy konstytucji chcieli stworzyć furtkę dla późniejszego zakwestionowania zaboru dokonanego w 1772 r. We wstępie (preambule) do konstytucji jest mowa o sprzyjającej sytuacji międzynarodowej, która umożliwia naprawę ustroju państwa. Ta, jednak w maju 1791 r. była już niekorzystna dla Polski. Prof. Jerzy Łojek uważał, że twórcy Konstytucji 3 maja nie w pełni uświadamiali sobie, że dogodna dla Polski koniunktura polityczna minęła. - Doskonale zdawano sobie sprawę z tego, że sprzyjająca Polsce sytuacja międzynarodowa kończy się. Dobitnie świadczą o tym słowa: "...chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili". Również kilka lat wcześniej świetnie wiedziano, że zmienił się na korzyść Rzeczypospolitej układ sił w Europie. Krótko go tylko przypomnę. Carska Rosja uwikłała się w wojnę z Turcją. W pierwszych latach tej wojny wojskom carskim nie wiodło się najlepiej. Można było więc liczyć że Rosja zajęta na południu ze sprawy polskiej zrezygnuje albo odłoży ją do zakończenia wojny z Turcją. Był to nazbyt optymistyczny pogląd. Dodam, że w latach 1788-1790 Rosja walczyła też ze Szwecją, której wojska doszły prawie pod Petersburg. Ponadto wybuchła rewolucja francuska. Należy pamiętać, że wówczas na tronie habsburskim zasiadał cesarz Józef II, którego siostra Maria Antonina była żoną króla Francji Ludwika XVI. Było rzeczą oczywistą, że Austria uwikła się w wojnę z rewolucyjną Francją (Austria graniczyła wówczas z Francją, ponieważ należały do niej północne Włochy - red.). Polacy uważali zatem, że wojna też wyłączy Austrię - i rzeczywiście ją wyłączyła, bo Austria nie wzięła udziału w II rozbiorze Polski. Liczono także - co okazało się błędem politycznym - na przymierze Polski z Prusami, zawarte w marcu 1790 r. Na jego mocy oba państwa zobowiązały się przychodzić sobie z pomocą wojskową w razie napaści zbrojnej innego kraju.