Uniwersytet Techniczny w Dortmundzie przyznał Donaldowi Tuskowi honorowy tytuł akademicki w uznaniu dla jego "zasług w polityce europejskiej" i "wkład w europejską debatę o wartościach". Uroczyste nadanie tytułu doktora honoris causa odbyło się w niedzielę 16 grudnia w 50. rocznicę powstania uniwersytetu. - To dla mnie szczególnie ważne - powiedział Tusk przyjmując tytuł. Po czym nawiązał do swoich piłkarskich zamiłowań. - Zawsze sympatyzowałem z Borussią Dortmund, jak każdy Niemiec i Polak, bardziej interesuję się piłką nożną, niż polityką - powiedział. - Ich bin ein Dortmunder! - (Jestem dortmundczykiem!) - zażartował. Przyznał, że to właśnie zamiłowanie do piłki nożnej pozwoliło mu zrozumieć "znaczenie emocji, jakie wiążą się z konfliktem między plemionami". UE: Pozytywne wartości Myśli te rozwinął w wieczornym wykładzie w Sali Koncertowej w Dortmundzie. Przypomniał słowa byłego prezydenta Niemiec Johannesa Raua: "Jednać, a nie dzielić". - Unia Europejska opiera się na pozytywnym myśleniu i pozytywnych wartościach. To nie byłaby nasza Europa i nie będzie nasza Europa - bez pojednania, bez solidarności i bez wzajemnego szacunku - powiedział szef Rady Europejskiej. Dodał, że w polityce mosty są ważniejsze niż mury, choć o wiele łatwiej i szybciej stawia się te drugie. Opowiadając o swoim życiu, wypadkach grudniowych, "Solidarności" i UE starał się pokazać, jak słowa o budowaniu mostów znajdowały oddźwięk w jego życiu. Nawiązując do tragicznych wydarzeń w Gdańsku 16 grudnia 1970 roku, kiedy milicja otworzyła ogień do protestujących robotników, powiedział, że ulice Gdańska stały się dla niego wtedy "szkołą życia i pierwszą lekcją polityki", której "nigdy nie zapomni". - Byłem bardzo młody, ale instynktownie zrozumiałem, co się dzieje i kto miał rację; gdzie było dobro i gdzie było zło; kto mówił prawdę, a kto kłamstwa. To niezwykle ekscytująca lekcja, pełna emocji, agresji, a jednocześnie i nadziei - mówił Tusk. - Wtedy przekonałem się po raz pierwszy, że ci, którzy mają rację, nie zawsze wygrywają - dodał. Pamięć a mity Mówił też o mitach, wspominając czasy studenckie i organizowanie nielegalnej opozycji. Pamięć o protestach grudniowych nabrała w międzyczasie cech mitu. - Już wtedy nie miałem wątpliwości, że emocje, symbole i uproszczenia motywują ludzi znacznie bardziej niż racjonalne argumenty i programy. Że mogą być bardzo przydatne, ale bardzo niebezpieczne, zwłaszcza jeśli mity zaczynają dominować w sferze publicznej - mówił Tusk. Wspomniał jednak, że legenda grudniowych protestów okazała się bardzo skutecznym mitem założycielskim "Solidarności". Jej działalność była "syntezą emocji i rozumu, mitu i planu, symboli i pragmatyzmu, które przyniosły zwycięstwo" - mówił do niemieckiej publiczności. Niebezpieczny populizm Tusk nawiązał także do nowej fali populizmu w Europie. To trend widoczny "niezależnie od stopnia zamożności społeczeństw, ich kultury i historii". Liberalna demokracja i UE to wielkie projekty w wymiarze moralnym i praktycznym - nie są w stanie wzbudzić takich emocji i uczuć, jak narodowe mity - zauważył szef Rady Europejskiej. Przyznał jednak, że mitów nie sposób zastąpić chłodną kalkulacją. - Ale nie tylko moje doświadczenia pokazują, że mity i symbole nie muszą służyć wyłącznie złej sprawie - stwierdził. - Europejscy demokraci nie mogą poddać się fatalizmowi i pozwolić, by emocje stały się bronią w rękach politycznych szarlatanów - apelował. Potrzebni przywódcy, nie lunatycy Donald Tusk wskazał także na przywódców politycznych. Zagrożeniem są ci - mówił - którzy podejmują działania, nie będąc świadomymi, jakie rezultaty to przyniesie. - W setną rocznicę zakończenia pierwszej wojny światowej warto przypomnieć sobie o historii jej powstania, z tymi wszystkimi lunatykami u władzy, którzy - mając najlepsze intencje i beznadziejnie słabą wyobraźnię - doprowadzili Europę do katastrofy - powiedział. Dodał, że słowa o etyce odpowiedzialności chciałby odnieść do "niektórych współczesnych przywódców po obu stronach Atlantyku", a w szczególności do twórców brexitu. - Dzisiaj potrzebujemy przywódców, którzy rozumieją swoją rolę, mają nie tylko umiejętności techniczne i zdolność utrzymania się przy władzy. Potrzebujemy przywódców, którzy mogą wykorzystać potencjał emocji do obrony naszych podstawowych wartości - mówił Tusk. Przewodniczący Rady Europejskiej przestrzegł przed politykami, dla których "prawa człowieka, prawa mniejszości, praworządność, nadrzędność konstytucji i wolne media to puste slogany".- Europa jest najlepszym miejscem na Ziemi, a Unia Europejska najlepszym politycznym tworem w naszej historii - tak długo, dopóki przestrzegamy jej zasad - powiedział na zakończenie Donald Tusk. Redakcja Polska Deutsche Welle