Wrak znajduje się na głębokości 5,5 km pod powierzchnią Pacyfiku. Z oświadczenia Paula Allena opublikowanego na jego stronie internetowej wynika, że został on zlokalizowany na Morzy Filipińskim dzięki wykorzystaniu specjalistycznego sprzętu, po wielu miesiącach poszukiwań prowadzonych zgodnie z najnowszymi ustaleniami historyka Richarda Hulvera z 2016 r. na obszarze 1,5 tys. km kwadratowych. Jednocześnie Allen zaznaczył, że dowództwo marynarki wojennej prosiło go o nieujawnianie szczegółowych parametrów znaleziska. "Jako Amerykanie, mamy szczególny dług wdzięczności wobec członków załogi USS Indianapolis za ich odwagę, upór i poświęcenie w obliczu straszliwych okoliczności. Nasze poszukiwania dalszych części wraku będą oczywiście kontynuowane, ale mam nadzieję, że już teraz dla każdego, kto czuje więź z tym okrętem, skala oczekiwanego tak długo znaleziska jest już widoczna" - napisał Allen w krótkim komunikacie. Zatopienie okrętu Indianapolis, które trwało nie dłużej niż 12 min., spowodowało największe straty w ludziach, poniesione na skutek zatopienia jednego okrętu w całej historii Marynarki Wojennej USA. Niemal 800 spośród 1196 marynarzy zdołało przeżyć pójście okrętu na dno, ale tylko 316 udało się uratować. Przyczyną śmierci członków załogi były ataki rekinów, odwodnienie, nadmiar sodu i wyziębienie organizmu. Dryfujący na tratwach rozbitkowie byli pozbawieni żywności i słodkiej wody przez kilka dni. Dopiero po pięciu dniach zostali przypadkowo dostrzeżeni przez samolot patrolowy PV-1 Ventura. Indianapolis nigdy nie nadał S.O.S. Okręt był zwodowany w 1931 roku w Nowym Jorku. Brał udział w wojnie na Pacyfiku, służąc jako okręt flagowy admirała Raymonda Spruance'a, dowódcy Piątej Floty. Zatonął w drodze powrotnej do USA po dostarczeniu elementów bomby atomowej Little Boy (która została wkrótce zrzucona na Hiroszimę) do bazy Tinian, storpedowany przez japoński okręt podwodny I-58. 13-osobowa ekipa poszukiwawcza zamierza kontynuować poszukiwania pozostałych części wraku w najbliższych tygodniach. Informacja ta - podkreślają media - ma szczególną wagę dla 22 marynarzy uratowanych z Indianapolis, którzy wciąż jeszcze żyją.