Rękawka, obchodzone od wieków we wtorek po Wielkanocy święto, od lat przyciąga tłumy. Jak przyznaje Iwona Wernikowska z Domu Kultury "Podgórze" - jednego z organizatorów festiwalu - kilkanaście lat temu, kiedy po raz pierwszy przygotowano rekonstrukcję słowiańskiego obrzędu, wydawało się, że to będzie mała, lokalna impreza dla grupy pasjonatów. - Okazuje się, że od lat przychodzi bardzo dużo ludzi i to niezależnie od pogody - zaznacza. I wylicza: była już burza śnieżna, ulewne deszcze, była gruba warstwa śniegu, która w czasie festiwalu zmieniła się w błoto po kostki. To nic. Krakowianie i nie tylko, bo na Rękawce nie brakuje gości z całej Polski i zagranicy, od 2001 roku coraz tłumniej ciągną na Kopiec Kraka. A tam czeka na nich podróż w czasie do średniowiecza. Rękawka kiedyś... Zaczęło się kilka wieków temu. Wiadomo, że już w XV wieku na Kopcu Krakusa miały miejsce tajemne obrzędy zaduszek wiosennych. Odbywała się wtedy uczta pogrzebowa i palono ognie. "(...) Igrzyska tu rozmaite sprawowali. Prawdopodobnie zaduszki odbywały się w pierwszy dzień wiosny i na tę okazję wzgórze Kopca iluminowane było oczyszczającym ogniem, sadzono święte gaiki, przypuszczalnie by dusze zmarłych powracających w postaci ptaków miały, gdzie odpocząć." - pisał Stanisław Sarnecki w "Księgach Hetmańskich w II połowie XVI wieku. Złe duchy odganiano, organizując pokazy walk szermiercznych. Jak podają organizatorzy, żeby odciągnąć zabobonnych uczestników od pogańskiego święta, władze kościelne wybudowały kościół św. Benedykta. Tam właśnie, tego samego dnia, co wiosenne zaduszki, odbywał się chrześcijański odpust. Sama nazwa Rękawki, jak wyjaśniają organizatorzy, wzięła się od słowa "raka", "rakew", które w języku starosłowiańskim oznacza trumnę lub grób. Rękawką określano wzgórze, na którym usypano Kopiec Krakusa - ten, według legendy, jest miejscem spoczynku Kraka - legendarnego założyciela nadwiślańskiego grodu. Z Kopca Kraka w ręce okolicznej biedoty zrzucano chleb i jajka. Jeszcze w XIX wieku kultywowano tę tradycję. Sto lat wcześniej na wzniesieniu urządzano stypy pogrzebowe za zmarłych. Wtedy święcono chleb, jabłka i jaja, które "miały moc zjednywania dobra, obrony przed złem, a jako ziarno życia zasilały duszę zmarłego." Możemy sobie tylko wyobrażać, jak dramatyczne i okrutne sceny rozgrywały się wśród nędzarzy, liczących na skrawek kołacza czy jajko. W 1897 r. władze austriackie zakazały zrzucania z góry żywności. W XX wieku Rękawka była już tylko jarmarczną atrakcją krakowskiego Podgórza, kolorowym odpustem, który miał miejsce pod kościołem św. Benedykta. Od 2001 roku, dzięki staraniom Domu Kultury "Podgórze" i Drużyny Wojów Wiślańskich "Krak" na Kopiec Kraka powrócili średniowieczni wojowie, a wraz z nimi tradycyjna, słowiańska "Rękawka". ... i Rękawka dziśDziś Rękawka to dzień, kiedy można się przekonać, jak wyglądało życie w średniowiecznych osadach. Pod Kopcem Kraka, przy udziale archeologów, etnografów, historyków i członków bractw i drużyn rycerskich, rozkłada się wczesnośredniowieczna wioska. Odwiedzający mogą spróbować tradycyjnych potraw i obserwować bitwy zwaśnionych armii. Nie brakuje też tradycyjnego toczenia jaj i rzucania chleba. W tym roku Rękawka przebiegła pod hasłem "Ludzie i Nieludzie", dlatego nikogo nie dziwiły południce, topielice, strzygi, wąpierze, leszy i psogłowy. Obecni pod Kopcem Kraka byli też świadkami potyczki wrogich wojsk. W widowisku wzięło udział około 130 wojów-rekonstruktorów z całej Polski. Tradycyjne Święto Rękawki organizują: Dom Kultury "Podgórze", Rada Dzielnicy XIII i Drużyna Wojów Wiślańskich "Krak". Zobacz też: Upiory i demony naszych przodków