Przypomnijmy - lekarze rezydenci protestowali w 2017 roku. Po czterech miesiącach głodówki, w lutym 2018 roku, podpisali porozumienie z resortem zdrowia. Przewidywało ono m.in. podwyżki dla rezydentów, wzrost nakładów na zdrowie do 6 proc. PKB w 2024 roku i zobowiązanie do dalszego dialogu z przedstawicielami zawodów medycznych. - Dzisiaj widzimy, że ten wzrost nakładów nie był wystarczający w stosunku do potrzeb zdrowotnych w Polsce. Nie doszło też do sfinalizowania rozmów, które z tego porozumienia wynikały. Przyszła epidemia i okazało się, że w ochronie zdrowia dzieje się bardzo źle, wręcz coraz gorzej - mówi w rozmowie z Interią Piotr Pisula, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Przyznaje, że hasła o kolejnym proteście zaczęły się pojawiać już jesienią ubiegłego roku, ale wielu lekarzy wolało wstrzymać się jeszcze ze względu na koronawirusa. - Odłożyliśmy ten pomysł na później. Teraz wracamy do niego z pełną mocą, bo mamy poczucie, że tylko strajk będzie w stanie wpłynąć na sposób kształtowania systemu ochrony zdrowia w Polsce - zdradza Pisula. Odkładanie na strajk Akcja rozpoczęła się najpierw w mediach społecznościowych. Porozumienie Rezydentów postanowiło na początku sprawdzić, ile osób jest przygotowanych finansowo na takie przedsięwzięcie. Ruszyła więc ankieta w tej sprawie. - Odpowiedzi cały czas spływają, ale już możemy powiedzieć, że tylko 1/4 lekarzy nie chce protestować. Co więcej okazuje się, że nawet 2/3 lekarzy ma już gotową poduszkę finansową i może zastrajkować. To oznacza, że nie startujemy ze wszystkim od zera - ocenia przewodniczący PR OZZL. A właśnie do odkładania pieniędzy na czas strajku Porozumienie Rezydentów namawia. - Jeżeli mamy protestować i chcemy prawdziwej zmiany, przygotujmy się na to już teraz. Zachęcamy młodych lekarzy do tego, by zaczęli budować swoją rezerwę finansową na ten czas - tłumaczy Piotr Pisula. Strajk miałby przyjąć formę czeską - lekarze rezydenci masowo wypowiadaliby swoje umowy. "Chcemy reformy z prawdziwego zdarzenia" Przewodniczący PR OZZL pytany o postulaty, które towarzyszyć będą strajkowi, odpowiada, że są one niezmienne od lat. Chodzi o nakłady na ochronę zdrowia. - Podstawą jest dobre finansowanie systemu ochrony zdrowia. Gdy spojrzymy na dane Eurostatu, to mimo że jesteśmy jedną z silniejszych gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej, to nadal jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi o środki przeznaczane na zdrowie. To przekłada się na wszystko - wyjaśnia Pisula. I wymienia: - Nie mamy nowoczesnego sprzętu, nowoczesnych terapii a nawet środków ochrony osobistej. Warunki pracy są trudne, bo mamy niedobory kadry, które powstają, ponieważ personel medyczny wyjeżdża do pracy za granicą, nie godząc się na funkcjonowanie w tak głęboko niewydolnym systemie. Nie ma więc specjalistów, co przekłada się na rosnące kolejki. Finansowanie to naprawdę podstawa. Chcemy wreszcie reformy z prawdziwego zdarzenia, a nie stałego gaszenia pożarów. Rezydenci jedno, ministerstwo drugie O możliwy strajk młodych lekarzy spytaliśmy Ministerstwo Zdrowia. Podkreśliliśmy, że rezydenci chcą walczyć o lepsze finansowanie systemu ochrony zdrowia. Odpowiedź jednak dotyczyła nie protestu, czy też głównego postulatu PR OZZL, a podwyżek. "Minister Zdrowia dostrzegając potrzebę uporządkowania obszaru wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia podjął rozmowy ze związkami zawodowymi, organizacjami pracodawców oraz samorządami zawodów medycznych na temat systemowego regulowania wynagrodzeń we wszystkich grupach zawodowych. Zgodnie z ustaleniami z partnerami społecznymi rozmowy są prowadzone na forum branżowego Trójstronnego Zespołu ds. ochrony zdrowia" - czytamy w odpowiedzi. "Zarówno Naczelna Rada Lekarska jak i OZZL i PR OZZL były reprezentowane na posiedzeniu Zespołu 10 lutego br. Kolejne posiedzenie poświęcone wynagrodzeniom w ochronie zdrowia w kontekście dynamiki wzrostu nakładów na sektor odbędzie się 17 lutego" - poinformowało nas biuro prasowe resortu zdrowia. "Z myślą o pacjentach" Piotr Pisula podkreśla, że nie chodzi tylko o wynagrodzenia. - Zawód lekarza polega na tym, by pomagać pacjentom. Dbać o ich zdrowie i się o nich troszczyć. Racjonalnie nikt protestu robić nie chce, ale my czujemy, że nic innego już nie możemy zrobić. Zgadzanie się na to, jak obecnie wygląda system ochrony zdrowia, długofalowo jest podtrzymywaniem złej sytuacji pacjentów. W związku z tym protest, który trwa stosunkowo krótko, ale po nim jest już lepiej przez dłuższy czas, jest tak naprawdę dbaniem o ich dobro. To nie są protesty, które dotyczą tylko wynagrodzeń, tylko sytuacji personelu - bardzo ważne jest to, że robimy to z myślą o pacjentach - tłumaczy. Przyznaje, że Porozumienie Rezydentów jest też otwarte na poszerzenie grupy biorącej udział w strajku. - Jesteśmy organizacją młodych lekarzy i to grupa docelowa strajku. Oczywiście im więcej specjalistów z ochrony zdrowia byłoby chętnych do dołączenia, tym większe prawdopodobieństwo powodzenia tej akcji. W związku z tym nie będziemy się zamykać i chętnie połączymy siły z innymi - mówi Pisula. Kiedy zaczną? - Najpewniej, gdy sytuacja związana z pandemią się uspokoi. Trudno mówić o konkretnym terminie. Obliczaliśmy, że pół roku odkładania pieniędzy sprawi, że lekarze będą gotowi do protestu przez kilka miesięcy. Termin więc powinniśmy poznać jeszcze w 2021 roku - zdradza nasz rozmówca.