- Schodzimy właśnie z czwartej fali wywołanej głównie przez wariant Delta. To pierwsza fala w historii całej pandemii COVID-19, która osiągnęła apogeum i zakończyła się w sposób naturalny. W tej chwili szacujemy, że ponad 90 proc. Polaków uodporniło się na Deltę, tym samym osiągnęliśmy odporność zbiorową na ten wariant - mówi Interii dr Franciszek Rakowski, kierownik zespołu modelującego ICM Uniwersytetu Warszawskiego, członek zespołu ds. monitorowania i prognozowania epidemii przy ministrze zdrowia. NIZP: Udział Omikrona wzrósł do 10 proc. Teraz w Polsce zaczyna się szerzyć wariant Omikron, którego minister zdrowia określił jako "game changer" - czyli rewolucyjny element zmieniający zasady gry. Nowy wariant jest bardziej zakaźny i szybko szerzy się w kolejnych krajach. W Polsce od 31 grudnia do 10 stycznia udział Omicrona wzrósł z 1,4 proc. do 10 proc. - dowiadujemy się w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego. - Możemy się spodziewać ogromnych wzrostów zakażeń, co zresztą dzieje się już w innych krajach Europy. Z naszego modelu wynika, że za około cztery tygodnie Omikron będzie odpowiadał za 90 proc. nowych zakażeń w Polsce - ujawnia matematyk z UW. Eksperci spodziewają się rekordów Swoje prognozy przygotowuje dla Ministerstwa Zdrowia także MOCOS (Modeling Coronavirus Spread). - Wynika z nich, że wyraźny wzrosty zakażeń pojawia się w drugiej połowie stycznia - informuje Interię szef grupy MOCOS prof. Tyll Krüger. Obaj specjaliści zgodnie przyznają, że powinniśmy się spodziewać dziennych odczytów, jakich nie notowano jeszcze w żadnej z fal. - Prognozy dla Polski pokazują, że fala wywołana wariantem Omikron będzie nagła i silna. Patrząc na przykład Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Włoch widzimy, że w ciągu dwóch tygodni sytuacja zmieniła się diametralnie. Zaczęły padać rekordowe liczby - mówi prof. Krüger. We Francji liczącej ponad 67 mln ludności w miniony piątek zanotowano prawie 330 tys. zakażeń. W USA, gdzie mieszka prawie 330 mln osób, dziennie liczby sięgają już powyżej miliona zakażonych. Fala wywołana przez Omikron będzie nagła i silna Ile przypadków zanotujemy w Polsce, zależy od kilku czynników, w tym przede wszystkim od potencjału testowania, poziomu odporności na nowy wariant i ewentualnych obostrzeń, które mógłby wyhamować pędzącego w populacji Omikrona. - Nasze modele pokazują, że za trzy tygodnie możemy obserwować siedmiodniową średnią zakażeń na poziomie 50 tys. przypadków - mówi szef grupy MOCOS. Jednak jak dodaje, gdyby zwiększyć poziom wykonywanych testów, ta liczba mogłaby wzrosnąć nawet do 150-200 tys. przypadków. Dr Franciszek Rakowski informuje, że modele UW mówią o 150 tys. zakażeń dziennie. Zastrzega jednak, że te liczby nie zostaną uchwycone, jeśli znacząco nie wrośnie liczba wykonywanych testów. Swoje prognozy przygotował także Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (NIZP). - Wskazują na maksymalne wartości w szczycie fali w okolicach 120 tys. dziennie, ale w szerokim przedziale - między 50 a 150 tys. przypadków - informuje Interię z kolei Anna Dela rzeczniczka prasowa Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - PZH. Prognozy różnią się co do terminu szczytu fali - od drugiej połowy stycznia do drugiej połowy lutego. Realna liczba zakażeń? Modele wskazują nawet 800 tys. dziennie Eksperci wskazują, że realna liczba zakażeń, nazywana potocznie "szarą strefą", będzie znacznie wyższa. - W szczycie może się zakażać dziennie nawet 800 tys. osób. Wtedy mielibyśmy błyskawiczną falę, która zaleje całe społeczeństwo - mówi dr Rakowski z UW. Podobne prognozy ma MOCOS. - Nasze modele też mówią o 800 tys. nawet do 1 mln dziennie. Taki wzrost będzie bardzo nagły i obserwowany na przestrzeni kilku dni. Tydzień wcześniej i tydzień później te liczby będą znacznie niższe. Widać to na przykładzie RPA, gdzie zanotowano nagły i duży wzrost, a potem równie nagły i duży spadek - wyjaśnia prof. Tyll Krüger. Omikron. Co z hospitalizacjami? Omikron, choć jest najbardziej zakaźny ze wszystkich szerzących się dotychczas wariantów, rzadziej powoduje ciężki przebieg COVID-19. Specjaliści zakładają, że Omikron spowoduje o 2/3 mniej hospitalizacji niż Delta. - Kiedy szerzył się wariant Delta, mieliśmy ponad 30 tys. zakażeń dzienne i około 25 tys. osób w szpitalach. Dla 90 tys. stwierdzonych przypadków Omikrona też będzie 25 tys. hospitalizacji - tłumaczy dr Rakowski. - W związku z tym, że Omikronem w krótkim czasie zakazi się prawdopodobnie bardzo dużo ludzi, może się to przełożyć na znaczny wzrost w szpitalach - dodaje prof. Tyll Krüger. I wskazuje, że wzrosty hospitalizacji widać m.in. w USA, gdzie zanotowano największą liczbę pacjentów od początku pandemii. - To alarmujące sygnały, dlatego musimy być przygotowani na najczarniejsze scenariusze - podkreśla. Katastroficzny scenariusz, o którym mówił sam minister zdrowia, zakłada że pacjenci z COVID-19 mogą potrzebować 60 tys. łóżek. Zdaniem specjalistów taka sytuacja jest realna. - W naszym modelu wskazujemy od 60 do 80 tys. potrzeby zajętości łóżek przy normalnym przebiegu tej fali. Jednak są to dopiero wstępne szacunki. Musimy poczekać na dalszy rozwój sytuacji i to jak liczba nowych przypadków przełoży się liczbę hospitalizacji - mówi dr Rakowski. Omikron. "To jest największe zagrożenie" Eksperci zwracają uwagę, że lawinę zakażeń wyhamuje wprowadzenie obostrzeń. Prof. Krüger uważa, że są one konieczne. - Przedłużenie ferii zimowych dla dzieci, zamknięcie galerii handlowych, kontrolowanie noszenia maseczek, czy stosowanie bardziej skutecznych masek FFP2 - wylicza. - Ta fala będzie błyskawiczna i to jest największe zagrożenie. Za dwa tygodnie będziemy wiedzieć więcej. Jednak kiedy już zaobserwujemy lawinowy przyrost zakażeń, może być za późno na podjęcie decyzji o restrykcjach. Dlatego uważam, że powinny one zapaść wcześniej, żeby spłaszczyć tę falę. To da nam czas, byśmy mogli ocenić, jaki współczynnik hospitalizacji osiągniemy w Polsce - mówi dr Rakowski. Zdaniem specjalistów w tym tygodniu jest czas, by monitorować trend rozwoju pandemii. W kolejnym powinniśmy poważnie myśleć o obostrzeniach. - Kiedy tylko dostrzeżemy wyraźny trend wzrostowy, trzeba reagować. Nie możemy czekać do momentu, kiedy liczba przypadków osiągnie około 30 tys. dziennie, bo wtedy będzie za późno, by osłabić uderzenie Omikrona - ostrzega specjalista z grupy MOCOS. Oba zespoły swoje prognozy przekazują Ministerstwu Zdrowia. Zobacz także: Testy na COVID-19. Który wybrać, jak się przygotować?