KPRM wreszcie ujawniła wydatki na działania PR-owe. Partie milczą
Ponad milion złotych – tyle na działania PR-owe wydała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w okresie od 1 sierpnia 2017 roku do 12 lutego 2018. O informację na temat wydatków zwróciła się fundacja ePaństwo. Choć uzyskanie tych danych nie było łatwe, KPRM w zestawieniu z partiami i tak wypada dobrze. Ugrupowania milczą w tej sprawie lub udzielają wymijających odpowiedzi, wyjątkiem jest PSL.

Wykonanie spotu reklamowego podsumowującego dwa lata rządu PiS kosztowało 49 200 zł. Z kolei na grafiki prezentujące "działania premiera, rządu i promujące inicjatywy KPRM" zrealizowane w terminach od 1 listopada 2017 roku do 31 marca wydano 20 910 zł. Na obsługę fotograficzną wydarzeń, w których brał udział premier oraz ministrowie, a także wykonanie profesjonalnej sesji premiera Mateusza Morawieckiego przeznaczono z kolei ponad 32 tys. zł. Najwięcej pieniędzy - ponad 611 tys. zł - KPRM wydała na "usługi doradczo-konsultacyjne z zakresu prowadzenia i optymalizacji kampanii online: takich jak Google AdWords, Google Display Network, Facebook Ads, You Tube; mailingi". - Konsultowałem te wydatki z ludźmi z branży i nie są to oszałamiające kwoty. Poza tym w rzeczywistości, w której internet jest wszechobecny, a większość wyborców korzysta z mediów społecznościowych, fakt, że kancelaria wydaje spore pieniądze na prowadzenie tam działalności nie jest szczególnie kontrowersyjny. To forma dotarcia do obywateli - mówi w rozmowie z Interią prawnik i dyrektor programowy ePaństwo Krzysztof Izdebski. Wątpliwości, co do gospodarności w wydawaniu publicznych pieniędzy może budzić za to inny - niewielki w zestawianiu z pozostałymi - wydatek. Prawie 10 tys. złotych przeznaczono na wykonanie strony internetowej mlodypremier.gov.pl, która nigdy nie została uruchomiona. Strona miała powstać w ramach konkursu, organizowanego przez KPRM wraz z Ministerstwem Edukacji. Zakładał on, że młodzież opisze swoje wyobrażenia na temat polityki krajowej i zagranicznej. Strona została wykonana w założonym terminie - do 15 grudnia 2017 roku. W międzyczasie doszło do zmiany na stanowisku premiera. Beatę Szydło zastąpił Mateusz Morawiecki. Jak w kwietniu informowało Radio Zet, wykonawca przekazał, że wywiązał się z umowy i otrzymał zapłatę. Po stronie w internecie nie ma śladu. - Po wykonaniu strony, jej właściciel mógł stwierdzić, że jednak nie będzie jej uruchamiał - ma do tego prawo. Pozostaje pytanie, na ile był to przemyślany wydatek i ile ma wspólnego z gospodarnością - komentuje Izdebski.
Trzy miesiące starań
Choć wydatki KPRM mogą wreszcie trafić do opinii publicznej ich wyciągniecie nie było łatwe. Z prośbą o informację na temat tego, jak na działania wizerunkowe wydatkowane są publiczne pieniądze, ePaństwo zwróciło się do kancelarii już w lutym tego roku. Przedstawiciele fundacji zapytali, czy w okresie od 1 sierpnia 2017 roku do dnia złożenia wniosku [2 lutego 2018 r.] została zawarta jakakolwiek umowa z podmiotem (osobą fizyczną lub osobą prawną) zajmującym się: kreowaniem wizerunku, komunikacją, marketingiem, w mediach i internecie. Chcieli poznać m.in. nazwy podmiotów, z którymi zawarto umowy, co było ich przedmiotem i jakimi kwotami operowano. "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie prowadzi ewidencji umów według kryteriów wskazanych w poniższym wniosku" - brzmiała pierwsza odpowiedź. Jak mówi nam przedstawiciel fundacji ePaństwo, to częste tłumaczenie, które odpowiedzialność za nieprzesłanie odpowiedzi ma przerzucić na wnioskodawcę, a dokładnie sposób, w jaki sformułował on wniosek.
- Być może chodzi o to, by w ten sposób zniechęcić wnioskodawcę dociekającego konkretnych informacji. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy w uzasadnieniu podano rzeczywisty powód, czy była to próba nieudostępnienia nam tych informacji lub odwleczenia tego w czasie - mówi Izdebski. ePaństwo drążyło sprawę. W rezultacie KPRM poinformowała, że dane udostępni, ale w terminie dwóch miesięcy od wpłynięcia wniosku. - To jest taki wytrych w ustawie o dostępie do informacji publicznej, bo zwykły termin to 14 dni. Czekaliśmy więc dwa miesiące, ale odpowiedzi nie było. W tej sytuacji, zgodnie z prawem, mogliśmy złożyć skargę na bezczynność do Sądu Administracyjnego. To w wielu przypadkach pozwala zmobilizować urzędy do działania. Jednak zanim to zrobiliśmy, ponownie skontaktowaliśmy się z KPRM-em i dane zostały ujawnione - wyjaśnia Izdebski. Gdyby odpowiedź przyszła zwyczajnym trybem - w ciągu 14 dni, dane na temat wydatków KPRM poznalibyśmy już w lutym. Faktycznie trwało to ponad trzy miesiące.

Tylko PSL ujawniło wydatki
Prawem zasłaniają się też partie polityczne. Identyczne wnioski - jak ten wysłany do KPRM - trafiły także do pozostałych ugrupowań obecnych w Sejmie. Jedyną partią, która na wniosek ePaństwa ujawniła dane na temat wydatków na działania wizerunkowe było Polskie Stronnictwo Ludowe. Ludowcy poinformowali, że na ten cel (od sierpnia 2017 do lutego 2018 ) wydali w sumie około 370 tys. zł.
Prawo i Sprawiedliwość odmówiło udostępnienia informacji, a po przegranej w sądzie złożyło skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Pewnie NSA podtrzyma wyrok, ale wszystko odciągnie się w czasie. Prawomocnego rozstrzygnięcia możemy się spodziewać w najlepszym wypadku w 2019 roku, bo takie są terminy wydawania orzeczeń - przyznaje Krzysztof Izdebski. - Ze strony partii to klasyczna gra na czas - dodaje.
Powalczą w sądzie z Platformą Obywatelską
PiS nie będzie jedynym ugrupowaniem, z którym fundacja weszła w spór. Jak zapowiada Izdebski, fundacja ma zamiar walczyć w sądzie także z Platformą Obywatelską, która najpierw całkowicie zignorowała wniosek, a potem przedstawiła wyjaśnienie podobne do tego, które przyszło z KPRM, tłumacząc, że nie prowadzi ewidencji umów według kryteriów wskazanych we wniosku. Pozostałe ugrupowania zasiadające aktualnie w Sejmie w ogóle nie odpowiedziały. - Partie mnóstwo pieniędzy wydają na kreowanie wizerunku. Paradoksalnie, wzbranianie się przed ujawnieniem tych wydatków negatywnie wpływa na ten wizerunek, bo jawność jest jego ważnym elementem - mówi Izdebski. Zastrzega również, że ePaństwo nie złoży broni, a o wydatki na PR będzie pytać nie tylko partie. Wnioski w tym zakresie zostaną skierowane do wszystkich ministerstw.
- Jesteśmy przekonani, że na działania PR-owe wydawane są duże publiczne pieniądze. Będziemy szukać źródła, z którego płyną - zapowiada prawnik z fundacji ePaństwo.