Jarosław Gowin w szpitalu. "Słuchanie go było jakimś koszmarem"
Były wicepremier i szef Porozumienia Jarosław Gowin trafił do szpitala. Z naszych informacji wynika, że zdiagnozowano u niego nagłe załamanie nerwowe. - Był inwigilowany, straszyli go, do tego ataki medialne. Nie ma ludzi niezniszczalnych - mówi nam jeden z najbliższych współpracowników polityka. Jak ustaliliśmy, Gowin zgłosił się po pomoc medyczną, bo namówili go do tego koledzy.

Informację o problemach zdrowotnych polityka jako pierwszy podał "Newsweek". Na doniesienia medialnie błyskawicznie zareagowali działacze Porozumienia. W krótkim oświadczeniu Magdalena Sroka potwierdziła, że od kilku dni były wicepremier przebywa w szpitalu.
- Wiosną tego roku ciężko przeszedł zakażenie koronawirusem. Wtedy przebywał w szpitalu prawie trzy tygodnie. Był to szpital MSWiA w Warszawie - powiedziała rzecznik ugrupowania cytowana przez PAP. - Rodzina i przyjaciele proszą o zachowanie prywatności - podkreśliła. Nie chciała podać szczegółów dotyczących stanu zdrowia byłego wicepremiera.
Chociaż "Newsweek" pisze o depresji, Interii przekazano informacje o załamaniu nerwowym. Współpracownicy Jarosława Gowina zorientowali się, że coś jest nie tak we wtorek, w ubiegłym tygodniu.
- Najpierw nie przyszedł rano na proceduralne głosowania. Był cały blady. Później zaczął kreślić zupełnie nierealne scenariusze. Zupełnie jakbyś rozmawiał z kimś innym - mówi Interii jeden z polityków Porozumienia. - Początkowo myśleliśmy, że to nic takiego, ale zaczął brnąć i brnąć. Słuchanie i obserwowanie go było jakimś koszmarem. Nie ma o czym mówić, przemawiała przez niego choroba - dodaje.
Jak ustaliliśmy, to najbliżsi współpracownicy Jarosława Gowina namówili go, żeby udał się do specjalisty. - Został pociągnięty niemalże za rękę. Lekarz powiedział, że powinien zostać w szpitalu, a szef na szczęście się zgodził. Sam zorientował się, że coś jest nie tak - usłyszała Interia.
Jarosław Gowin przebywa w jednym z krakowskich szpitali. Zgodnie z rekomendacjami lekarzy ma pozostać w placówce jeszcze dwa tygodnie. W tym czasie powinien przyjmować leki i odciąć się od polityki. Z naszych ustaleń wynika, że cała terapia może potrwać nawet trzy miesiące.
Jakub Szczepański