Analitycy skupili się na trzech głównych metodach oszukiwania: wystawianiu recept dla zmarłych, podpisywaniu ich przez nieżyjących lekarzy i zawieraniu kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia przez jednostki zatrudniające nieboszczyków. I tak: - 295 recept wydano pacjentom, którzy już nie żyli. - 63,7 tys. zł NFZ zwrócił za leki dla nieboszczyków. - 131 wizyt odbyło się u martwych lekarzy.- NFZ zapłacił za nie 57 tys. zł. A to dopiero wstępne dane szacunkowe zespołu analityków NFZ, który powstał w połowie 2018 r. Jeden z lekarzy, który miał przeprowadzać wizyty refundowane przez NFZ, nie żył od 2015 r. Ośrodek zapisywał do niego chorych jeszcze w 2018 r. - opisuje Klara Klinger w "DGP". Zza grobu wspomniany lekarz przyjął szesnastu pacjentów. Z danych NFZ wynika też, że w sumie 23 placów rozliczyły 131 wizyt u nieżyjących lekarzy, a Fundusz zapłacił za nie 57 tys. zł. Umowy z NFZ zawarło prawie 70 ośrodków, w których pracować miał medyk-nieboszczyk. Połowa z nich nie żyła od ponad roku, więc placówka w momencie podpisywania kontraktu miała świadomość, że podaje nierzetelne informacje - zauważa "DGP". Jak czytamy, to istotne, bo żeby otrzymać finansowanie z Funduszu, świadczeniodawca musi spełniać szereg kryteriów, m.in. posiadać wymaganą liczbę lekarzy. Możliwe zatem, że bez nieżyjących specjalistów na liście część ośrodków nie otrzymałaby kontraktu. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".