Lekarze już wcześniej zwracali uwagę, że dla chorych na zaawansowanego raka prostaty, u których chemioterapia nie dała dobrych efektów, ostatnią szansą na wydłużenie życia i poprawienie jego jakości jest zastosowanie leku zaliczanego do hormonoterapii nowej generacji (nazwa międzynarodowa: octan abirateronu). Dlatego apelowali o stworzenie programu lekowego, który by to umożliwiał. Lek jest bowiem bardzo drogi - miesięczna kuracja to koszt rzedu 16-17 tys. Obecnie lekarz prowadzący pacjenta może się teoretycznie ubiegać do Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) o zgodę na refundowanie go w ramach tzw. chemioterapii niestandardowej. W praktyce skorzystanie z tej opcji nie jest jednak możliwe. - Otrzymaliśmy odpowiedź z NFZ, że jest akceptacja wniosku o leczenie męża, ale nie wymieniono jakim lekiem, w jakim okresie i nikt nie poinformował, że leczenie będzie finansowane do poziomu 3,7 tys. zł za kurację miesięczną - powiedziała pani Anna, której mąż cierpi na zaawansowanego raka prostaty. Takie ograniczenie jest uwarunkowane rekomendacją Rady Przejrzystości Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM) z 29 kwietnia 2013 r. Zgodnie z nią lek może być finansowany w ramach chemioterapii niestandardowej pod warunkiem obniżenia jego ceny. Dlatego na razie lekarze nie występują do NFZ o zgodę na to leczenie, gdyż różnicę kosztów (12-13 tys. zł) musiałby pokrywać sam szpital, co prowadziłoby do jego zadłużenia. - Z kolei pacjent nie może - zgodnie z przepisami - dopłacić do tej kwoty, bo stosowanie leku w ramach chemioterapii niestandardowej jest traktowane jako świadczenie medyczne - zaznaczyła pani Anna. - Jedynym wyjściem jest zatem finansowanie przez chorego całego leczenia z własnej kieszeni. Dramatyczna sytuacja - Mam wielu chorych, którzy mogliby otrzymywać ten lek. Obecnie nie możemy im właściwie nic podać, bo wyczerpaliśmy wszystkie metody leczenia - powiedział prof. Cezary Szczylik, kierownik Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Zaznaczył, że nowa terapia łagodzi u pacjentów m.in. silne bóle związane z przerzutami raka prostaty do kości. Takie przerzuty wiążą się również z wyższym ryzykiem złamań, których leczenie jest bardzo drogie, dodał onkolog. Jednym z pacjentów, którzy czekają na finansowanie terapii, nowym lekiem jest 59-letni Eugeniusz Ortmann z Piły. Gdy wykryto u niego przerzuty raka prostaty do śródpiersia i do płuc, przeszedł chemioterapię. Leczenie przyniosło pewną poprawę, ale później jego stan się pogorszył. - Wiem, że kwalifikuję się do tej terapii, jednak lek jest zbyt drogi i nie stać mnie na jego zakup - powiedział Ortmann w rozmowie z PAP. Przyznał, że chciałby otrzymać szansę na leczenie, bo marzy o powrocie do pracy. Wcześniej pracował w dziale technicznym drukarni, ale od 7 miesięcy jest na rencie z powodu choroby i uciążliwości chemioterapii. Onkolodzy podkreślają, że nowy lek powoduje znacznie mniej działań niepożądanych niż chemioterapia i jest łatwiejszy w stosowaniu (zażywa się go doustnie), dlatego pacjenci mogą być aktywni podczas tej terapii. Leki nie spełniają kryterium Przykładem jest 68-letni Cezary Tomaszewski z Warszawy. Lek zaczął stosować ponad 1,5 roku temu. - Czuję się bardzo dobrze. Dzięki tej terapii aktywnie żyję: prowadzę firmę, uprawiam żeglarstwo, kończę budowę domu - wymieniał. Prof. Piotr Wysocki z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu przypomniał, że zgodnie z ustalonym w Polsce progiem efektywności kosztowej nowy lek może być finansowany ze środków publicznych, jeśli rok dodatkowego życia pacjenta, skorygowany o jakość, nie będzie droższy niż trzykrotność PKB na jednego mieszkańca (obecnie ok. 111 tys. złotych). Żaden nowy lek onkologiczny nie spełnia tego kryterium, dlatego konieczne są negocjacje odnośnie kosztów terapii między producentem leku a MZ. Z informacji, którą przekazał rzecznik prasowy MZ Krzystof Bąk, wynika, że wieloetapowe negocjacje w tej sprawie już się odbyły. Ostateczną decyzję w sprawie finansowania programu lekowego z octanem abirateronu podejmie minister zdrowia. Joanna Morga