Do zdarzenia doszło w sobotę około północy w hrabstwie Martin na Florydzie (USA). Na autostradzie zderzyły się dwa samochody, w tym tesla. Biuro szeryfa hrabstwa Martin poinformowało w mediach społecznościowych, że w wyniku wypadku cztery osoby zostały poważnie ranne. Siła uderzenia była tak duża, że silnik jednego z pojazdów został całkowicie "wyrwany" i wyleciał w powietrze, lądując ponad 45 metrów od miejsca wypadku. Co więcej, uderzenie spowodowało, że cztery osoby zostały wyrzucone z samochodu i znalezione leżące na jezdni, gdy na miejsce przybyły służby. "Trzy osoby zostały zabrane przez karetkę do szpitala, czwartą zabrał śmigłowiec, skierowano ją do centrum urazowego" - czytamy we wpisie. Dodano, że obrażenia były poważne, ale nie wyglądały na zagrażające życiu. Jak wynika ze wstępnego śledztwa, główną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Biuro szeryfa zaznacza, że to już trzeci tak straszny wypadek spowodowany dużą prędkością, który wydarzył się na tamtejszych drogach w ciągu ostatnich tygodni. USA: Tesla spadła z klifu To także kolejny wypadek z udziałem tesli. Na początku bieżącego roku w Kalifornii samochód tej marki spadł z klifu zwanego również "Diabelską Zjeżdżalnią". Tesla runęła z ponad 76 metrów, a z relacji strażaka wynikało, że w środku pojazdu znajdowały się cztery osoby - dorośli i dzieci w wieku czterech i dziewięciu lat. Na nagraniu stwierdził, że poszkodowani byli w stanie krytycznym, jednak później okazało się, że obrażenia nie były tak poważne. Strażakom udało się wydobyć ranne osoby, które zostały przetransportowane helikopterami do szpitali.