Wspólna historia dzieli Europę
W ocenie historyków i publicystów Anne Applebaum, Wojciecha Roszkowskiego i Adama Zamoyskiego - uczestników sobotniej dyskusji panelowej w brytyjskim muzeum wojny, istnieje potrzeba przewartościowania ocen skutków drugiej wojny światowej, jeśli mają one przestać być postrzegane przez optykę mitów, uogólnień lub fałszywych interpretacji.
Debata historyków w londyńskim Imperial War Museum (IWM), współorganizowana przez Muzeum Historii Polski (MHP) w Warszawie i Instytut Kultury Polskiej w Londynie była zwieńczeniem pierwszej części projektu "Polskie Drogi do Wolności" dotyczącej okresu drugiej wojny światowej.
- Zależy nam na rozpowszechnianiu wiedzy o Polsce w społeczeństwie brytyjskim. Chcemy dotrzeć do niego przy pomocy nowoczesnych, interaktywnych form przekazu. Zapis debaty historyków będzie dostępny w formie audiowizualnej na internetowych stronach IWM i MHP - powiedziała rzeczniczka prasowa MHP Katarzyna Kacprzak.
- Druga wojna światowa jest dla Wielkiej Brytanii niezmiernie istotna, ponieważ kraj ten dał z siebie wszystko. Rzucił na szalę cały potencjał imperium, a w 1945 r. znalazł się w tym samym położeniu, co Włochy i Francja, które dały z siebie znacznie mniej lub były zgoła po przeciwnej stronie - zaznaczył w swoim wystąpieniu Zamoyski, autor książki "Zapomniane dywizjony" o polskich lotnikach.
Udział Wielkiej Brytanii w wojnie porównał obrazowo z obroną okopów św. Trójcy z "Nieboskiej Komedii" Zygmunta Krasińskiego. Różnica między brytyjskim a polskim wkładem do wojny polega na tym, iż "Polska także dała z siebie wszystko, a wyszła na tym dużo gorzej niż Wielka Brytania" - dodał.
Według Anne Applebaum, autorki książki o sowieckich łagrach, zachodnia opinia publiczna i historycy mają uproszczony obraz drugiej wojny światowej, w którym chodzi z grubsza o walkę dobra ze złem, ale po stronie "zła" nieuwzględniane są na ogół stalinowskie łagry, wywózki ludności cywilnej czy etniczne czystki.
- Dla wielu ludzi, zwłaszcza w Europie Centralnej i Wschodniej wojna nie zakończyła się wraz z ustaniem walk na frontach w 1945 r. Repatriacje Polaków z ZSRR zakończyły się dopiero po 1956 roku - podkreśliła.
Dla europosła, profesora Wojciecha Roszkowskiego zwycięzcą w ostatniej wojnie był Józef Stalin, jeśli mierzyć zwycięstwo stosunkiem zaangażowanych środków do osiągniętego wyniku; przechodząc do obozu aliantów zachował terytorialne zdobycze wyniesione z paktu Ribbentrop-Mołotow, a w wojnie angażował głównie siły ludzkie.
- Po każdym konflikcie zbrojnym niektóre kraje są w obozie zwycięzców, a inne są zwycięzcami w obozach. Taki los zwycięzcy w obozie (sowieckim) przypadł Polsce - podsumował swoje wystąpienie.
Uczestnicy dyskusji byli zgodni, iż doświadczenia drugiej wojny światowej nadal kształtują świadomość społeczną w dzisiejszej Europie, są zawłaszczane do doraźnych politycznych celów przez różne rządy i nie przestają wysuwać się na pierwszy plan w stosunkach międzynarodowych, czego przykładem jest m.in. rosyjsko- estoński spór o pomnik rosyjskiego żołnierza w Tallinie czy polsko- niemiecki spór o centrum wypędzeń w Berlinie.
W opinii historyków współczesna Europa choć zjednoczona w UE jest nadal społecznie i psychologicznie podzielona w podejściu do historii, zaś nie do końca zabliźnione podziały przekładają się na różnice polityczne, np. jeśli chodzi o stosunek do polityki USA na Bliskim Wschodzie.
- Takie dyskusje są potrzebne, ponieważ są elementem walki o pamięć. Dlatego ich znaczenie wykracza poza ramy akademickie. W Polsce nie docenia się w pełni znaczenia kwestii polityki historycznej, którą mają inne kraje. Tymczasem jest to element szeroko rozumianej promocji kraju, która czyni go rozpoznawalnym - powiedział prof. Roszkowski.
INTERIA.PL/PAP