Wrzenie w Grecji, trwa 24-godzinny strajk
Transport publiczny jest w środę od rana zakłócony w Grecji, ateńskie metro kursowało z przerwami, a szpitale pracują z ograniczonym personelem z powodu 24-godzinnego strajku pracowników sektora publicznego na apel związku ADEDY.

To pierwszy strajk w Grecji od dojścia do władzy lewicowej Syrizy w styczniu pod hasłem zerwania z polityką oszczędności.
Ateńskie metro nie działało od godz. 6 rano czasu lokalnego do ok. 9, w wyniku czego na ulicach powstały wielkie korki. Kolejne przerwy w kursowaniu metra są oczekiwane ok. godz. 21 czasu lokalnego.
Transport kolejowy nie działa przez 24 godziny, uniemożliwiając m.in. komunikację między międzynarodowym lotniskiem a centrum stolicy.
W szpitalach personel został bardzo okrojony.
Do strajku przyłączyli się pracownicy komunalni zrzeszeni w związku POE-OTA.
Na apel ADEDY w centrum Aten zebrały się przed południem setki ludzi - szacuje policja. Kolejna demonstracja ma się odbyć wieczorem przed parlamentem, również na wezwanie związku, a także małych partii lewicowych sprzeciwiających się polityce oszczędności.
Grecka wiceminister finansów ustępuje
Grecka wiceminister finansów Nadja Walawani ustąpiła w środę ze stanowiska deklarując, że nie może popierać żądanego przez zagranicznych kredytodawców programu oszczędności, na który zgodził się premier i przewodniczący rządzącej lewicowej partii Syriza Aleksis Cipras.
- Aleksis, nie mogę tego robić dalej - głosi list, jaki członkini Syrizy Walawani wysłała do Ciprasa.
Parlament Grecji ma w środę wieczorem uchwalić rozległy pakiet reform budżetowych, co jest warunkiem otrzymywania dalszego wsparcia finansowego od zagranicznych kredytodawców. Oczekuje się, że wielu deputowanych Syrizy zagłosuje przeciw.
Grecy wyszli na ulice
Transport publiczny jest w środę od rana zakłócony w Grecji, ateńskie metro kursowało z przerwami, a szpitale pracują z ograniczonym personelem z powodu 24-godzinnego strajku pracowników sektora publicznego na apel związku ADEDY.




