Wielkie protesty po katastrofie budowlanej w Serbii. Uszkodzono gmach ratusza
Wielkie protesty w serbskim mieście Nowy Sad. We wtorek wieczorem na ulice wyszły tysiące protestujących, wybito szyby w oknach miejskiego ratusza, a ściany budynku oblano czerwoną farbą. Uczestnicy domagali się dymisji czołowych polityków z związku z katastrofą budowlaną do której doszło w piątek, gdy część dachu miejskiego dworca spadła na przebywające pod nią osoby. Przyczyny zawalenia się betonowej konstrukcji pozostają nieznane.
Dziesiątki tysięcy osób protestowało w czwartek wieczorem w Nowym Sadzie, żądając dymisji najważniejszych serbskich polityków m.in. prezydenta Aleksandara Vuczicia i premiera Milosza Vuczevicia w związku z niedawną katastrofą na dworcu kolejowym. Przypomnijmy, że w ubiegły piątek w mieście zawalił się dach dworca, który ledwie kilka miesięcy wcześniej został oddany do użytku po wieloletnim remoncie. Zginęło wówczas 14 osób, a trzy kolejne osoby - w wieku od 18 do 24 lat - walczą o życie w szpitalu.
- Jestem tu, ponieważ pewna sześcioletnia dziewczynka już nigdy nie zdmuchnie siedmiu świeczek na swoim urodzinowym torcie - powiedziała agencji AFP Maja Gledic, 50-letnia sprzedawczyni, która wzięła udział w proteście. Jak dodała, 6-latka miała również 9-letnią siostrę, która również zginęła w katastrofie.
Serbia. Masowe protesty po zawaleniu się dachu dworca. Tysiące ludzi na ulicach
Do tej pory w śledztwie w sprawie wypadku przesłuchano 48 osób. We wtorek do dymisji podał się serbski minister budownictwa Goran Vesić. Przyznał, że "odpowiedzialnym człowiekiem, który chce pokazać na swoim przykładzie, że w Serbii istnieje moralna odpowiedzialność za tę straszliwą tragedię". Jak podkreślił, odchodzi z "czystym sumieniem".
Nie wystarczyło to jednak protestującym, którzy we wtorek tłumnie zgromadzili się przed dworcem kolejowym w Nowym Sadzie i jako pierwsi uczcili pamięć ofiar minutą ciszy. - Jesteście winni - powiedział do władz jeden z organizatorów protestu, przemawiając na zaimprowizowanej scenie. Wiele uczestników trzymało transparenty z napisem "Zbrodnia", a ich ręce były pomalowane na czerwono. Tłum wykrzykiwał: "Więzienie, więzienie!" i "Aresztować przestępców".
- Te czternaście zabitych osób i troje rannych to przede wszystkim ofiary tego reżimu i wszystkiego, co dzieje się w Serbii od ostatnich dwunastu lat - powiedział w rozmowie z AFP inny protestujący, Vladimir Gvozdenović, 60-letni ekonomista. - Ten wypadek nie wydarzył się sam. To wynik arogancji, bezczelności i złodziejstwa tego kraju i tych władz. W końcu ich przestępczy sposób rządzenia krajem prowadzi do śmierci ludzi - podkreślił. "Zdaniem Gvozdenovicia i innych protestujących, rządząca nacjonalistyczna partia SNS jest winna zaniedbań w nadzorowaniu projektów budowy infrastruktury publicznej, które mnożą się w całym kraju" - zauważa AFP.
Nowy Sad. Demonstranci podeszli pod ratusz. Wybili szyby i oblali gmach farbą
Z dworca kolejowego - przed którym protestujący rozpoczęli swój marsz - tłum przeniósł się pod ratusz. Tam kilkadziesiąt osób oblało budynek czerwoną farbą, a także obrzuciło kamieniami, butelkami i racami, wybijając szyby gmachu. Na to ulokowana wewnątrz budynku policja odpowiedziała gazem pieprzowym. W tym samym czasie interweniować próbowali inni protestujący, którzy krzyczeli do pozostałych "nie niszczcie naszego miasta".
Aleksandar Vučić zobowiązał się do ukarania osób odpowiedzialnych za przemoc podczas protestu. - Moje przesłanie dla nich (protestujących - red.) jest takie: policja jest dziś bardzo powściągliwa, nie tylko z ich powodu, ale także z powodu szacunku, jaki okazujemy ofiarom tej strasznej tragedii" - powiedział w filmie opublikowanym na Instagramie. Vučić dodał, że "każdy, kto brał w tym udział, zostanie ukarany". We wtorek późnym wieczorem serbski przywódca odwiedził Nowy Sad, gdzie w miejscu tragedii zapalił świece w intencji ofiar.
Główny dworzec kolejowy w Nowym Sadzie - czyli drugim co do wielkości mieście Serbii - przeszedł trzyletni remont, który zakończył się w lipcu. Jak przekazały jednak Koleje Serbskie, zawalony dach zewnętrzny nie został wówczas objęty pracami. Wtorkowy protest trwał blisko pięć godzin i zakończył się w późnych godzinach wieczornych.
Źródło: AFP
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!