Galeon "San Jose" zatonął u wybrzeży Cartageny w Kolumbii w 1708 r. Na jego pokładzie wówczas znajdowało się 600 członków załogi. Na pokładzie przewożony miał być "największy skarb w historii ludzkości", a jego wartość szacowana jest obecnie na kwotę od 4 do nawet 20 miliardów dolarów (równowartość 17-83 miliardów złotych - red.). W skrzyniach mają znajdować się klejnoty, złoto, srebro, broń oraz ceramika. Kolumbia. Chcą wydobyć "San Jose" Jak informuje brytyjski dziennik "Independent" kilka dni temu rząd Kolumbii ogłosił, że wyda 4,5 miliona dolarów na operację, której celem będzie zbadanie wraku i wydobycie z niego cennych przedmiotów. Kolumbijski rząd twierdzi, że ma pełne prawo do zajęcia całego skarbu, ponieważ wrak spoczywa w wodach należących do Kolumbii. Sprawa ma charakter polityczny. W rozmowie z Bloombergiem minister Juan David Correa wyznał, że wolą prezydenta jest, by wydobycie galeonu "San Jose" odbyło się jeszcze przed końcem jego kadencji, która upływa w 2026 roku. Spór Hiszpanii i Kolumbii o wrak Wyścig o wydobycie skarbów z "San Jose" nabiera tempa w związku z toczącą się batalią prawną. Na udział w zyskach liczą bowiem także rdzenne plemię Qhara Qhara z Boliwii oraz Hiszpania. Madryt przypomina, że statek płynął pod jego banderą i należał do floty królewskiej Hiszpanii. Był więc "statkiem państwowym". To zaś, zgodnie z konwencją UNESCO z 2001 roku oznacza, że chroniony jest "immunitetem suwerennym". Czyli, że to Hiszpania ma prawo do skarbu. Należy zwrócić jednak uwagę, że Kolumbia nie jest objęta konwencją UNESCO, nie ma więc obowiązku respektowania suwerenności statku. Ostatecznie Hiszpania podpisała z Bogotą porozumienie dotyczące jej udziału w znalezisku. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!