Przerwa w dostawie energii nastąpiła w niedzielę wieczorem, objęła znaczną cześć kraju wyłączając z funkcjonowania istotne obiekty. Jednym z nich było główne lotnisko w Nairobi. To kluczowy hub transportowy łączący wschodnią Afrykę z Azją, Europą i pozostałą częścią świata. Na miejscu pojawił się minister transportu Kipchumba Murkomen, który przekazał, że jego resort przygotowuje formalne pismo do policji o wszczęcie śledztwa w sprawie "możliwego aktu sabotażu". Seria awarii prądu w Kenii. Kraj pogrąża się w ciemnościach Państwowe przedsiębiorstwo energetyczne Kenya Power jako powód awarii podało "zakłócenie systemu", dodając, że problem jest rozwiązywany przez inżynierów. W kolejnym komunikacie przekazano, że udało się przywrócić prąd w części kraju, w tym w niektórych dzielnicach mieszkalnych Nairobi. W poniedziałek rano wiele obszarów Kenii pozostawało jednak wciąż bez energii. Podczas podobnej awarii, w zeszłym miesiącu, przywrócenie zasilania zajęło ponad 12 godzin. Dwa razy dłużej zajęło to podczas największego do tej pory blackout w historii Kenii, 25 sierpnia. Jej przyczyna wciąż pozostaje tajemnicą. Narodowy dostawca energii obwinił za awarię największą farmę wiatrową w Afryce, która z kolei odbiła piłeczkę i odpowiedzialność zrzuciła na Kenya Power. Awaria odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. We wpisach Kenijczycy domagają się wyjaśnień od Kenya Power ws. częstych przerw w dostawach prądu, część użytkowników kpi z przedsiębiorstwa, twierdząc że jest gorsze od swoich odpowiedników w Nigerii i RPA, gdzie problemy z prądem są powszechne. Źródło: abcnews.go.com *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!