- Jest zbyt wcześnie mówić, że dotarliśmy do końca pandemicznej grypy na świecie - ostrzegła Chan. Eksperci do spraw zdrowia powinni monitorować pandemię przez następnych 6-12 miesięcy - podkreśliła, dodając, że wirus może zmutować i stać się jeszcze groźniejszy. Chan oceniła jednocześnie, że fakt, iż od tak dawna oczekiwana grypowa pandemia "jest tak umiarkowana, stanowi bez wątpienia najlepszą wiadomość dekady w dziedzinie zdrowia". Przypomniała jednak, że choroba może być przyczyną śmierci i do tej pory odnotowano prawie 12 tys. potwierdzonych laboratoryjnie zgonów, głównie wśród ciężarnych kobiet, dzieci i osób cierpiących na choroby przewlekłe. Te dane są zaniżone i nie odpowiadają rzeczywistości - zwróciła uwagę Margaret Chan. Według niej na stworzenie bilansu pandemii potrzeba będzie "co najmniej dwóch lat". W opinii Chan kraje zachodnie, m.in. Wielka Brytania, Kanada i USA, szczyt drugiej fali zachorowań mają już za sobą, ale coraz więcej przypadków odnotowuje się m.in. w Indiach i Egipcie. Chan przyznała jednocześnie, że ona sama jeszcze nie zaszczepiła się przeciwko wirusowi, ale zleciła swoim współpracownikom sprawdzenie, gdzie może to uczynić. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, zaznaczyła, że "z pewnością" się zaszczepi i że właśnie wróciła z urlopu. Wiele krajów organizuje już od dwóch miesięcy kampanie szczepień, ale zdarza się, że chętnych jest mniej niż oczekiwano, co powoduje nadwyżki szczepionki. Niemcy ogłosiły na początku grudnia chęć odsprzedania nadwyżek, a Szwajcaria zapowiedziała, że połowę zapasów odda krajom rozwijającym się, a resztę sprzeda państwom, które będą sobie tego życzyły.