Jak podaje ABC News około godziny 5 rano pracujący na lotnisku w Tupelo Cory ukradł samolot Beechcraft King Air C-90, do którego jako osoba odpowiedzialna za jego tankowanie miał dostęp. "Mężczyzna pracował na lotnisku od 10 lat" - podały media. "Groził rozbiciem samolotu" Gdy maszyna wzbiła się w powietrze i krążyła nad miastem, 29-latek zadzwonił pod numer alarmowy 911 i zagroził, że rozbije maszynę o lokalny sklep sieci Wallmart. Policja natychmiast rozpoczęła akcję i ewakuowała budynek i okolicę. Z mężczyzną skontaktował się z kolei negocjator. - Negocjacje przyniosły skutek, udało się przekonać 29-latka, żeby nie realizował swojego planu i wylądował na lotnisku w Tupelo - powiedział John Quaka szef lokalnej policji. Udało mu się wylądować Cory posiadał podstawowe szkolenia lotnicze, nie miał jednak żadnego doświadczenia w lądowaniu samolotami. "Według danych FAA posiadał certyfikat pilota ucznia, wydany w 2013 roku" - podały media. - W bezpiecznym wykonywaniu manewru zdalnie pomógł więc prywatny pilot - mówił Quaka. Już podczas podejścia 29-latek postanowił jednak przerwać lądowanie i odleciał na północ, z dala od miasta. W tym momencie Federalna Administracja Lotnictwa straciła kontakt radarowy z samolotem, który udało się odzyskać po kilku minutach. 29-latek przekazał, że udało mu się wylądować w polu soi oddalonym od miasta o ponad 60 kilometrów. Powiedział też, że nie odniósł żadnych obrażeń. "Wszystko skończyło się w najlepszy możliwy sposób" Mężczyzna został aresztowany i oskarżony o kradzież i stosowanie gróźb terrorystycznych. Burmistrz miasta Toledo Todd Jordan komentując sytuację powiedział, że rozmawiał z rodziną 29-latka. - Wierzę, że mimo stworzenia zagrożenia nie chciał skrzywdzić ani siebie ani innych. Wszystko skończyło w najlepszy możliwy sposób - mówił.