USA: Kontrowersje wokół kanonizacji hiszpańskiego misjonarza
Podczas mszy w środę w Waszyngtonie papież Franciszek ogłosi świętym, pochodzącego z Hiszpanii franciszkanina i misjonarza Junipera Serrę. Kanonizacja wywołuje liczne kontrowersje. Zdaniem przeciwników, jest on symbolem uciskania Indian przez hiszpańskie imperium.
Ten niezwykle popularny w Kalifornii zakonnik, który żył w XVIII wieku, będzie pierwszym hiszpańskojęzycznym świętym Stanów Zjednoczonych. Jego zwolennicy postrzegają go jako misjonarza, który przyniósł chrześcijaństwo kalifornijskim Indianom i był ich nieustraszonym obrońcą. Ponadto Serra uchodzi za jednego z "ojców założycieli" USA, gdyż zakładane przez niego misje stały się podstawą istniejących do dziś kalifornijskich miast, takich jak San Francisco. Ale kanonizacji, która odbędzie się w środę podczas mszy pod przewodnictwem papieża Franciszka w bazylice narodowego sanktuarium Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie, sprzeciwiają się m.in. organizacje tzw. rdzennych Amerykanów (Native Americans). Widzą w misjonarzu współpracownika hiszpańskiego imperium kolonialnego, odpowiedzialnego za uciskanie i wyzyskiwanie Indian.
Utrzymują, że we franciszkańskich misjach panowały złe warunki, a mieszkający w nich Indianie byli poddawani karom cielesnym i obowiązywał ich zakaz opuszczania tych placówek. Kontrowersje nie są nowe. Krytycy Serry już wcześniej apelowali m.in. o usunięcie jego pomnika z auli na Kapitolu, gdzie rzeźba misjonarza reprezentuje - obok pomnika prezydenta Ronalda Reagana - stan Kalifornia. Kanonizacja Serry sprawia, że spory o historię sprzed prawie 300 lat ożyły na nowo.
Oczekuje się, że w mszy kanonizacyjnej Serry wezmą udział tłumy, zwłaszcza z latynoskiej mniejszości w USA, która stanowi około jedną trzecią wszystkich katolików w tym kraju. Papież Argentyńczyk poprowadzi mszę w swym ojczystym języku hiszpańskim, kóry był też językiem Serry. - Myślę, że kanonizacją Serry papież chce podkreślić, iż katolicyzm w USA zawsze miał wieloetniczną naturę, także latynoską - powiedział prof. Robert Senkiewicz, historyk na Uniwersytecie Santa Clara, specjalizujący się we wczesnej historii Kalifornii, który wraz z żoną Rose Marie Beebe napisał książkę pt. "Junipero Serra: California, Indians, and the Transformation of a Missionary".
Watykan korzystał z niej, przygotowując dokumenty do kanonizacji misjonarza. Serra, jak mówi Senkiewicz, był odnoszącym sukcesy wykładowcą i doktorem teologii na Uniwersytecie Lullian w Palma de Mallorca. Ale w kwiecie wieku postanowił porzucić karierę uniwersytecką i jako ochotnik pojechał do Nowego Świata, gdzie franciszkanie prowadzili ewangelizację od wczesnych lat XVI wieku. Najpierw spędził osiem lat w dzisiejszym Meksyku, a w 1768 r. przejął - po wypędzonych rok wcześniej z Nowej Hiszpanii jezuitach - nadzór nad misjami indiańskimi w Kalifornii Dolnej. Ostatnie 15 lat życia spędził w tzw. Alta, czyli Kalifornii Górnej, gdzie założył dziewięć nowych misji.
Misjonarze byli opłacani przez hiszpański rząd, więc byli jednocześnie funkcjonariuszami państwa i Kościoła - mówi Senkiewicz. Celem państwa było przestawienie Indian na "europejski" styl życia. Z punktu widzenia Kościoła najważniejsze było głoszenie ewangelii osobom, które nie były ochrzczone. - Nikt w misjach nie był zmuszany do chrztu. To fikcja, że hiszpańscy żołnierze chodzili i siłą zabierali ludzi - powiedział Senkiewicz. Historyk nie ma wątpliwości, że wielu Indian wstępowało do misji, bo naprawdę byli zainteresowani chrześcijaństwem. Inni wierzyli, że chrzcząc chore dzieci, kapłan przywróci im zdrowie. Ale wielu wstępowało dlatego, że w misjach zawsze było jedzenie.
- A jak już raz byłeś w misji, to nie mogłeś wyjść. To koncept, który bardzo trudno jest nam dziś zrozumieć - powiedział. Ci, którzy uciekali, byli odnajdywani przez hiszpańskich żołnierzy i poddawani karze chłosty. Życie w misjach podlegało ścisłej dyscyplinie; rytm dnia wyznaczały poranne i wieczorne dzwony kościelne. Mieszkańcy nie tylko przygotowywali się, by zostać katolikami, ale też uczyli się europejskiego rolnictwa. Największym problemem w misjach, gdzie wielu ludzi żyło razem na ograniczonej przestrzeni, okazały się choroby zakaźne, jak syfilis czy odra.
- Pod koniec systemu misji misjonarze zdali sobie sprawę, że "ich" Indianie umierają w szybszym tempie, niż byli w stanie chrzcić nowych - powiedział Senkiewicz. Serra, jak mówi historyk, traktował Indian w sposób paternalistyczny. Tak jak ogromna większość ludzi w Europie w tamtych czasach wierzył, że Indianie są infantylni i ustępują pod względem rozwoju Europejczykom. Ale z jego listów wynika, że Serra naprawdę lubił być z Indianami; ich ewangelizację postrzegał jako najważniejszy cel swego życia, dla którego zrezygnował z kariery akademickiej i wygody.
Poza tym, jak podkreślił historyk, hiszpańscy misjonarze byli przekonani, że stanowią łagodniejszą stronę kolonizacji i chronią tubylców przed bardziej opresyjną częścią systemu. Senkiewicz zastrzegł, że jest historykiem, nie teologiem, i nie jemu oceniać decyzję Kościoła. - Ale nie uważam, że poprzez kanonizację Serry Kościół mówi, iż akceptuje wszystko, co działo się w misjach. Nie uważam też, że kanonizacja musi oznaczać, iż osoba była doskonała.(...) Gdyby takie były kryteria, to pewnie nikt nie zostałby świętym - ocenił.