USA: Clinton krytykuje Pakistan
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton skrytykowała rząd zaprzyjaźnionego z USA Pakistanu za niedawną zgodę na ustanowienie prawa islamskiego w Dolinie Swat.
W swym dzisiejszym wystąpieniu przed Komisją Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów mówiła też o warunkach ewentualnej współpracy z palestyńskim radykalnym ruchem Hamas i Koreą Północną.
- Nie będziemy utrzymywać stosunków ani w żaden sposób wspierać finansowo rządu palestyńskiego z udziałem Hamasu, jeśli Hamas nie wyrzeknie się przemocy, nie uzna Izraela i nie zgodzi się wypełniać wcześniejszych zobowiązań władz palestyńskich - powiedziała Clinton.
Mówiąc o Korei Północnej zaznaczyła, że USA są gotowe wznowić rokowania sześciostronne. Jednak - według niej - nie wolno "poddawać się" nieprzewidywalnemu zachowaniu Phenianu.
Sekretarz stanu ostrzegła też, że Pakistan może stworzyć "śmiertelne zagrożenie dla bezpieczeństwa" USA i całego świata, gdyż jest niestabilny i posiada broń nuklearną.
- Myślę, że rząd pakistański wyrzeka się odpowiedzialności i ulega talibom i ekstremistom - powiedziała szefowa amerykańskiej dyplomacji.
- Nie możemy lekceważyć egzystencjalnego zagrożenia dla Pakistanu stwarzanego przez luźne grupy zbliżające się na odległość kilku godzin drogi od stolicy tego kraju, Islamabadu - mówiła pani Clinton.
Ambasador Pakistanu w USA, Husajn Haqqani, nie zgodził się z alarmistyczną oceną sytuacji w jego kraju przez Hillary Clinton.
- To nie jest właściwa ocena, a raczej wyraz nastrojów. Dolina Swat jest izolowaną doliną otoczoną zewsząd górami - powiedział.
Podkreślił, że rząd pakistański bynajmniej nie lekceważy niebezpieczeństwa islamskiego ekstremizmu i wojsko powinno sobie z nim poradzić.
Wielu kongresmenów w komisji interesowało się także jakie nadzieje pokłada administracja prezydenta Obamy w zapowiadanych rozmowach z Iranem.
Clinton odpowiedziała, że oferty dialogu ułatwią ewentualne zastosowanie surowszych sankcji na ten kraj, gdyby okazały się one potrzebne.
- Sądzimy, że idąc dyplomatyczną drogą zdobywamy wiarygodność i wpływy w wielu krajach, które musiałyby uczestniczyć w uchwaleniu sankcji tak surowych, jakich chcemy - oświadczyła sekretarz stanu.
INTERIA.PL/PAP