Przedstawiciel sił zbrojnych Andrij Łysenko oświadczył w poniedziałek, że artyleria i moździerze zostaną przerzucone na wcześniejsze pozycje, jeśli wspierani przez Moskwę bojownicy nadal będą zaostrzali sytuację.Oficer potwierdził, że mimo formalnie obowiązującego zawieszenia broni w niedzielę w strefie konfliktu zgięło trzech ukraińskich żołnierzy. W sobotę w Donbasie zabitych zostało pięciu, a rannych - czterech wojskowych. Są to największe straty sił rządowych od początku trwającego od 1 września rozejmu. "Jeśli sytuacja ulegnie dalszej eskalacji, dowództwo wojskowe w celu obrony naszych pozycji i życia żołnierzy zmuszone będzie przywrócić na pierwszą linię obrony artylerię i moździerze. Misja OBWE została już o tym uprzedzona" - powiedział. Łysenko podkreślił, że specjalna misja monitoringowa OBWE potwierdziła, że armia w pełni wycofała z linii rozdziału broń, o której mówią ustalenia z Mińska, jednak Kijów nie uzyskał od obserwatorów tej organizacji żadnego raportu mówiącego, że to samo uczynili separatyści. Wojskowy poinformował, że w niedzielę pozycje ukraińskie ostrzeliwane były przez separatystów na tzw. trasie bachmuckiej w obwodzie ługańskim z broni strzeleckiej, armaty ZU-23-2 i moździerzy o kalibrze 82 mm. Trudna sytuacja panowała także na zachodnich krańcach Doniecka oraz na wschód od Mariupola, gdzie bojownicy kilkukrotnie użyli broni strzeleckiej. W niedzielę minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow ostrzegł, że służby specjalne mają wiadomości o przygotowywanych atakach terrorystycznych, do których może dojść w największych miastach, m.in. w: Kijowie, Charkowie, Dniepropietrowsku, Lwowie. Minister przekazał, że ataki szykują "destrukcyjne siły antyukraińskie", w związku z czym podjęto decyzje o postawieniu wszystkich służb w stan najwyższej gotowości. Podkreślił, że ma to związek z aktami terroru w Europie Zachodniej oraz z "aktywizacją sił okupacyjnych" na wschodniej Ukrainie. Z Kijowa Jarosław Junko