We wtorek rano rosyjskie władze Petersburga przekazały, że lotnisko Pułkowo "tymczasowo zawiesza wszystkie loty". Według danych ze strony Flightradar samoloty zbliżające się do miasta musiały zawrócić. "Izwiestia" przekazała, że decyzję podjęto w związku z pojawieniem się UFO, czyli "niezidentyfikowanego obiektu latającego" (z języka angielskiego unidentified flying object - red.). Miało o tym poinformować "źródło zaznajomione z sytuacją". Zamknięta przestrzeń powietrzna i specjalna operacja Gazeta "Moskowskij Komsomolec" podała, że poderwano myśliwce, które miały rozpoznać sytuację. TASS przekazał, że rosyjskie władze zamknęły przestrzeń powietrzną w promieniu 200 kilometrów od Petersburga do godziny 13:20 (11:20 czasu polskiego). Portal Baza podał, że uruchomiono procedurę planu "Dywan". To działania podejmowane w momencie nielegalnego przekroczenia granicy przez statek powietrzny lub niezidentyfikowany obiekt latający. W Telegramie pojawiają się informacje, że nad miastem latają dwa myśliwce - Su-35 i <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-mig-31,gsbi,3586" title="MiG-31" target="_blank">MiG-31</a>. Kilka minut przed godziną 10:00, rosyjska telewizja REN TV poinformowała, że plan "Dywan" został odwołany, a niebo nad Petersburgiem zostało otwarte. Następnie pojawiło się oficjalne potwierdzenie. Służby nie podały szczegółów o podejrzanym obiekcie. Kreml przekazał, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> jest w pełni poinformowany o sytuacji w Petersburgu. Tymczasem około godziny 11:00 TASS opublikował stanowisko rosyjskiego MON, według którego piloci myśliwców nad Petersburgiem brali udział w ćwiczeniach z "identyfikacji i przechwytywania celu".