Decyzja została przyjęta w tzw. punkcie A, czyli bez dyskusji. Na nowej liście osób objętych sankcjami nie ma białoruskiego oligarchy i prezesa klubu piłki nożnej Dynamo Mińsk Jurego Czyża. Na umieszczenie go na liście nie zgodziła się w poniedziałek Słowenia, z którą Czyż robi duże interesy. Otoczenie szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton zapowiedziało, że UE w marcu powróci do tematu sankcji wobec biznesmenów, którzy czerpią korzyści dzięki poparciu reżimu prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Minister spraw zagranicznych Słowenii Karl Erjavec mówił w miniony czwartek, że jego kraj może poprzeć sankcje gospodarcze, jeśli będą one dotyczyć więcej osób, a nie tylko Czyża. W piątek przeciwko unijnym sankcjom gospodarczym wobec Białorusi we wspólnym oświadczeniu zaprotestowali Łukaszenka i prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. 48-letni Czyż, wywodzący się z kręgu Łukaszenki, dorobił się majątku m.in. w sektorze energetyki, nieruchomości, rolnictwa i handlu. Jego holding Triple współpracuje z firmami na Litwie, Łotwie, w Niemczech, Holandii i Polsce. Słoweńska Riko Group, która działa na Białorusi od 2000 r., pomaga mu m.in. w budowie hotelu Kempinski w Mińsku, wartej 57 mln dolarów. W 2004 roku Riko Group zaprosiła samego Łukaszenkę, by spędził parę dni w słoweńskim kurorcie narciarskim. W styczniu br. UE zdecydowała, że rozszerzy kryteria stosowania sankcji wobec przedstawicieli Białorusi. Mają one objąć nie tylko osoby bezpośrednio związane z łamaniem praw człowieka i represjami wobec opozycji po wyborach prezydenckich w 2010 roku. Teraz sankcje mogą też dotyczyć osób odpowiedzialnych za wspieranie reżimu Łukaszenki czy czerpanie z niego korzyści finansowych. Wraz z ostatnią decyzją, na unijnej czarnej liście osób niepożądanych w UE będzie już 231 Białorusinów. Ponadto UE już wcześniej zamroziła aktywa trzech firm związanych z władzami, a także zakazała eksportu na Białoruś materiałów, które mogłyby być wykorzystywane do represjonowania opozycji czy tłumienia manifestacji.