Bloki składające się jak domki z kart, ogromne rumowiska, pełno pyłu i kurzu - takie obrazy z Turcji i Syrii w poniedziałek rano obiegły świat. Po trzęsieniu ziemi o magnitudzie ok. 7,8 mieszkańcy rejonów dotkniętych kataklizmem nadal walczą o odnalezienie żywych ludzi pod gruzami. Epicentrum trzęsienia zlokalizowano niedaleko tureckiego Gaziantep. - Tereny tych miast nie wyglądają jak Hiroszima po ataku atomowym - tu zawaliło się jakieś kilkanaście procent budynków - zauważa dr hab. inż. Krzysztof Zieliński, kierownik Zakładu Budownictwa i Materiałów Budowlanych w Instytucie Budownictwa na Politechnice Poznańskiej. - Zawaliły się te najstarsze i najgorzej zbudowane. Poza tym jakość materiałów budowlanych wykorzystywanych w tamtej części świata jest bardzo różna, przeważnie kiepska. Jak to zwykle bywa, najbardziej dotknięci kataklizmem są biedni - dodaje ekspert. Zieliński wspomina: - Gdy widziałem pierwsze nagrania po trzęsieniu ziemi w Turcji, pomyślałem, że to jest miejsce, gdzie coś takiego musiało się stać. Pytanie brzmiało tylko: czy wydarzy się to teraz, czy za 10 lat. Trzęsienie ziemi w Turcji. Wrażliwy sejsmicznie teren Turcja położona jest na uskoku płyt tektonicznych. Płyta afrykańska naciera od południa na płytę euroazjatycką. - To są miliardy ton materiału, które się wpychają, kumulują, powstają olbrzymie naprężenia i ta energia musi w pewnym momencie wystrzelić. W tamtym rejonie świata trzęsienia były, są i będą - podkreśla dr Krzysztof Zieliński. W miejscach zagrożonych trzęsieniami stosuje się tzw. budownictwo antysejsmiczne. Jego celem jest stawianie konstrukcji tak, by były jak najbardziej odporne na skutki trzęsień ziemi. - Jest dużo sposobów zabezpieczenia budynku przed trzęsieniem ziemi. W tym liderami są Japończycy i Amerykanie. Wykorzystują typowe metody - na spodzie budynku umieszczana jest przeciwwaga, która kompensuje trzęsienie ziemi, mogą tam być też umieszczane zbiorniki wodne. Innym sposobem są sprężynowe amortyzatory pod fundamentami - wymienia dr Zieliński. - To wszystko działa jednak do pewnego stopnia. W Turcji zarejestrowano trzęsienie o magnitudzie prawie osiem. Na to nie ma mądrych. Wszystko, co jest zbudowane nie tak, po prostu się zawali - dodaje. Oczywiście stawianie budynków odpornych na trzęsienia ziemi jest drogie. Tam, gdzie nie ma na to pieniędzy, stosowane są półśrodki. Niedokończone domy Gdy w 1999 roku w Turcji doszło do trzęsienia o sile 7,6 stopnia w skali Richtera, wprowadzono nowe, wysokie normy sejsmiczne dla budynków. - Turcja ma ambicje dostać się Europy, do Unii i te przepisy obowiązują. Ale proza życia jest inna. Jedna łapówka, druga łapówka, brak nadzoru budowlanego. Każdy buduje to, na co go stać - uważa dr Krzysztof Zieliński. Decydującą rolę w stawianiu bezpiecznych konstrukcji odgrywają odpowiednie materiały. - Beton musi być dobrej jakości, nie może być to beton wykonany z piasku. I co najważniejsze - musi być dobre wykonanie - wyjaśnia. - Na południu Europy panuje dziwne prawo budowlane - jeśli na dachu sterczą druty, oznacza to, że budynek nie jest skończony i nie trzeba płacić podatku od nieruchomości. W Grecji takich budynków jest bardzo dużo, podobnie jest w Turcji - dodaje. Ludzie nie zamieszkują na tych terenach przypadkiem 25 kwietnia 2015 roku w Nepalu nastąpiło silne trzęsienie ziemi. Wstrząs główny miał siłę 7,8 stopnia w skali Richtera. Jego epicentrum znajdowało się 77 km od stolicy kraju - Katmandu. Równina Katmandu to jedno z najniebezpieczniejszych sejsmicznie miejsc na kuli ziemskiej. - To było przepiękne miasto, zwłaszcza stara część Katmandu. To wszystko uległo kompletnemu zniszczeniu, tego nikt nigdy już nie odbuduje - mówi dr Zieliński. Czy zatem mieszkańcy takich rejonów jak Katmandu, mając świadomość zagrożenia, być może nie widzą sensu w inwestowaniu w odpowiednie materiały do budowy domów, skoro w jednej sekundzie mogą one runąć. - Być może. Trzeba też pamiętać, że ludzie pozostają na takich terenach nie przez przypadek. Niektórzy dziwią się, dlaczego ludzie mieszkają wokół wulkanów, które też generują trzęsienia ziemi. Wokół wulkanów są ekstremalnie żyzne ziemie. Wystarczy wsadzić do gleby suchy patyk i za pół roku będą z tego plony. To są pewne sprzeczności. Poza tym większość ludzi nie ma specjalnego wyboru co do miejsca zamieszkania. Inaczej jest w Stanach, gdzie są większe możliwości - twierdzi ekspert. Jak podkreśla, gdy przyjdzie już do odbudowy zniszczonych w Turcji i Syrii domów, "nie należy spodziewać się cudów": - Ludzie na południu Turcji i w Syrii zaczną szybko odbudowywać swoje domy. To są biedne rejony, ludzie będą używać czegokolwiek - dykty, blachy, co będzie pod ręką, byleby mieć dach nad głową. Może w większych miastach nowe inwestycje odbędą się pod większym nadzorem, ale w pozostałych rejonach dotkniętych kataklizmem raczej nie. We wtorek rano Turcję nawiedziły dwa kolejne trzęsienia ziemi o magnitudzie 5,6, a następnie 5,7 - poinformowało Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC). W Syrii i Turcji zginęło ponad pięć tys. osób. Ponad 20 tys. zostało rannych. Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl