Trzęsienie ziemi w Maroku. Dramatycznie wzrosła liczba rannych

Oprac.: Marta Stępień
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,8 nawiedziło Maroko w piątkowy wieczór. Liczba ofiar wzrosła do 2901, a bilans rannych to obecnie 5530, czyli dwukrotnie więcej niż podawano dotychczas - poinformowała państwowa telewizja, na którą powołuje się agencja Reutera.

Wielu ocalałych z kataklizmu czwartą noc z rzędu spędziło w prowizorycznych namiotach. Mieszkańcy zniszczonych wiosek są sfrustrowani brakiem pomocy ze strony władz - donosi Reuters.
W najtrudniejszej sytuacji są mieszkańcy obszarów odciętych przez osuwiska, które zablokowały drogi dojazdowe. W miejscach, do których dotarł ratunek, rozbija się namioty czy rozdaje żywność i wodę.
Maroko. "Władze o wioskach zapomniały"
- O wioskach w dolinie władze zapomniały - powiedział Reutersowi 24-letni Mehdi, który czwartą noc koczuje na drodze łączącej doliny w górach Atlas z Marrakeszem. - Potrzebujemy jakiejkolwiek pomocy. Potrzebujemy namiotów - dodał, krytykując działania pomocowe rządu.
- Władze koncentrują się na większych miejscowościach, a nie na odległych wioskach, które ucierpiały najbardziej - ocenił w rozmowie z Reutersem 40-letni Hamid, który również spędził cztery noce na poboczu drogi. - W niektórych wioskach zmarli wciąż leżą pod gruzami - dodał
Od czasu trzęsienia ziemi wielu mieszkańców wiosek nie ma prądu ani dostępu do sieci telefonicznej i bez żadnej pomocy musieli oni ratować swoich bliskich czy wyciągać ich ciała przysypane gruzami.
Maroko zaakceptowało oferty pomocy ze strony Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru, ale nie skorzystało z propozycji Włoch, Belgii, Francji czy Niemiec.
Berlin oświadczył, że nie uważa tej decyzji za polityczną, z kolei minister spraw zagranicznych Włoch Antonio Taji powiedział stacji radiowej Rtl, że Maroko zdecydowało się przyjąć pomoc wyłącznie od krajów, z którymi utrzymuje bliskie stosunki.
"Jest już za późno"
Część z organizacji pomocowych jest sfrustrowanych z powodu braku możliwości udzielenia pomocy.
Arnaud Fraisse z francuskiej organizacji pozarządowej Ratownicy bez Granic powiedział, że zaoferował ambasadzie Maroka w Paryżu dziewięcioosobowy zespół, który był gotowy do wyjazdu, ale ze strony Rabatu nie nadeszła żadna odpowiedź.
- Teraz, cztery dni później, jest już za późno na wyjazd, ponieważ jesteśmy tu, aby ratować ludzi spod gruzów, a nie wyciągać zwłoki - powiedział. - To łamie nam serca - dodał.
Do trzęsienia ziemi doszło w piątek tuż po godzinie 23 czasu lokalnego. Epicentrum wstrząsów o magnitudzie 6,8 znajdowało się 72 km na południowy zachód od Marrakeszu. Najbardziej dotknięta katastrofą została ludność w regionie gór Atlasu Wysokiego. Było to najbardziej śmiercionośne trzęsienie ziemi w Maroku od 1960 roku i najpotężniejsze od ponad stu lat.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!