- To było straszne doświadczenie - mówi Interii Anna, Polka, która przeżyła trzęsienie ziemi w Maroku. Była na wakacjach połączonych z wyjazdem służbowym. Najpierw przez niemal tydzień wypoczywała w Agadirze, później, w ostatni piątek, trafiła do Marrakeszu. - Nie wiedziałam, co mnie czeka, a przeniosłam się do miejsca położonego zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od epicentrum trzęsienia ziemi, które za moment miało nadejść - opowiada. Trzęsienie ziemi zablokowało drzwi. "Byłyśmy uwięzione" Wieczorem odpoczywała z koleżanką w pokoju hotelowym na drugim piętrze budynku. - Chwilę po godzinie 23:00 zaczęłam czuć wibracje. Ja już przeszłam przez jedno trzęsienie ziemi, więc podświadomie wiedziałam, że to jest to. Ale mój mózg kompletnie zwariował. Nie wiedziałam, jak się zachować. I choć całość trwała kilkadziesiąt sekund, miałam wrażenie, że przeżywamy właśnie nie sekundy, a długie minuty tych wstrząsów - wspomina Anna. Drzwi do pokoju hotelowego zablokowały się. - Nie mogłyśmy go opuścić. Byłyśmy uwięzione. Budynek bujał się w prawo i lewo. Pękły ściany, odpadły tynki - Wybiegłam na balkon i złapałam się barierki. Miałam wrażenie, że budynek buja się w prawo i w lewo, jakby odchylał się o pół metra w jedną i w drugą stronę - opowiada kobieta. Pamięta, że przez cały czas słyszała dziwny, niepokojący dźwięk. - Taki szum, dudnienie, pisk, który można porównać do przejeżdżania palcem po rancie szklanki napełnionej wodą. W pokoju pękły ściany, poodpadały tynki. - Przewrócił się ciężki stolik i pękł na blacie. Koleżanki mówiły, że po ich pokoju przesuwały się łóżka - dodaje kobieta. Zniszczenia widać też było w innych częściach hotelu. Nie wszyscy w trakcie trzęsienia ziemi przebywali w budynku. Część gości odpoczywała przy basenie. - Opowiadali, że na kilka sekund przed trzęsieniem ziemi nagle w powietrze wzbiły się dziesiątki ptaków. Woda w basenie wibrowała - mówi nam Anna. Dwie noce przy hotelowym basenie Kiedy sytuacja się uspokoiła, Anna szybko się spakowała i wraz z koleżanką opuściła pokój hotelowy. Noc spędziła przy basenie. - Spałyśmy z grupą około 100, nawet może 150 osób na leżakach. Na szczęście obsługa bardzo dobrze nas potraktowała, dbała o nas, nikt nie robił nam problemu. Każdemu nawet przyszykowano miejsce, przyniesiono kołdry. - My się bałyśmy, bo z naszego pokoju droga ewakuacji była długa, ale jak ktoś miał kilka kroków do opuszczenia budynku, został w swoim pokoju - dodaje. Całą noc słyszała syreny przejeżdżających w okolicy karetek. Myśleli, że to zamach Anna i jej znajome zastanawiały się, co robić dalej. - Część osób, chyba nawet większość, chciała wracać wcześniej, ale to nie było takie proste, aby ten powrót zorganizować. Postanowiłyśmy więc poczekać na lot, który miałyśmy w niedzielę. I kolejną noc też spędziłyśmy przy basenie - mówi kobieta. Odczuła jeszcze wstrząsy wtórne, ale niewielkie. Terenu hotelu już nie opuszczała. - Obawiałam się najbardziej paniki, gdyby doszło do kolejnego wstrząsu i setek ludzi próbujących uciekać, i złapać jakiś transport. - A o takim zachowaniu słyszałam od ludzi, którzy byli w trakcie trzęsienia ziemi na targu, w okolicach meczetu, który się zawalił. Relacjonowali, że nie wiedzieli, że to było trzęsienie, bo słyszeli wybuchy, widzieli kłęby dymu. Słyszeli ludzi krzyczących z przerażenia i w ich odczuciu wyglądało to bardziej na zamach. Każdy w inny sposób to przeżył - mówi jeszcze Anna. I na koniec podkreśla: - My jesteśmy turystami, dwie noce spaliśmy pod gołym niebem, ale byliśmy i jesteśmy bezpieczni. Żal mi miejscowych, którzy boją się wracać do swoich domów i śpią na ulicach. Czytaj też: Musiał wybrać: Ratować dziecko czy rodziców. "Widziałem, jak umierają" Trzęsienie ziemi w Maroku. Są ofiary Do trzęsienia ziemi w północnym Maroku doszło w nocy z piątku na sobotę. Epicentrum znajdowało się 72 km na południowy zachód od Marrakeszu. Najbardziej dotknięta trzęsieniem ziemi o magnitudzie 6,8 została ludność w regionie gór Atlasu Wysokiego. W poniedziałek wieczorem marokańska państwowa telewizja przekazała, że są już 2862 ofiary śmiertelne. Akcja ratunkowa wciąż trwa. Najbardziej dotknięte kataklizmem są górzyste regiony. Dotarcie do nich utrudniają głazy leżące na krętych drogach. Król Maroka Mohammed VI ogłosił trzydniową żałobę.