Były prezydent USA Donald Trump został formalnie aresztowany przez sąd w Miami, który postawił go w stan oskarżenia. Na sali obecny był również doradca Trumpa Walt Nauta - on również usłyszał zarzuty, jednak według CNN ma zostać oskarżony 27 czerwca. Amerykańskie media przekazały, że od Trumpa i Nauty pobrano odciski palców. CNN podkreśla, że "obeszło się bez kajdanek", a także "nie zrobiono mu zdjęć ze względu na jego rozpoznawalność". Rozprawa nie była transmitowana w mediach, a przesłuchanie zakończyło się po około 45 minutach. Donald Trump aresztowany, ale opuścił sąd. "Nie ma ryzyka, że ucieknie" Sąd odczytał byłemu przywódcy USA 37 zarzutów, które dotyczą umyślnego przetrzymywania tajnej dokumentacji, w tym akt dotyczących tajemnic nuklearnych, i utrudniania śledztwa w tej sprawie. Donald Trump zaprzeczył i nie przyznał się do winy - donosi CNN. Były amerykański przywódca nie zostanie fizycznie zatrzymany - będzie mógł opuścić budynek sądu, ponieważ zdaniem prokuratorów "nie ma ryzyka, że ucieknie" - podaje z kolei agencja Reutera. Nie narzucono na niego także żadnych ograniczeń w podróżowaniu. Sąd nie wyraził jednak zgody, by dawny prezydent mógł podczas dalszego śledztwa komunikować się ze świadkami, także ze swoim doradcą. Prawniczka Trumpa: Takie sytuacje mają miejsce w dyktaturach Do sytuacji odniosła się jedna z prawniczek byłego prezydenta Alina Habba, która zorganizowała konferencję prasową przed sądem w Miami. - Dzisiaj nie chodzi o Donalda Trumpa, nie chodzi o Partię Republikańską, nie chodzi też o wybory w 2024 roku. Tu chodzi o niszczenie wielowiecznych amerykańskich zasad, które tak długo wyróżniały ten kraj - oznajmiła, cytowana przez CNN. Zdaniem prawniczki akt oskarżenia Trumpa to sytuacja, "którą można zobaczyć w dyktaturach, jak Kuba czy Wenezuela". - Ludzie, którzy rządzą tym krajem nie kochają Ameryki. Oni nienawidzą Donalda Trumpa - oznajmiła. - To, co dzieje się z byłym prezydentem, powinno przerazić wszystkich obywateli tego kraju. To już nie jest nasza Ameryka - powiedziała Habba. Były prezydent USA usłyszał zarzuty i nie przyznał się do winy Sąd oskarżył miliardera o nielegalne gromadzenie dziesiątek akt oznaczonych klauzulą tajności, które bezprawnie przewiózł do swojej rezydencji, gdy opuszczał Biały Dom. Zarzuty dotyczą też świadomego udostępniania tajnych dokumentów osobom, które nie były do tego upoważnione. Tym samym Trump stał się pierwszym w historii byłym prezydentem, któremu stawia się federalne zarzuty karne. Z uwagi na te wydarzenia policję postawiono w stan gotowości, spodziewając się masowych protestów, a nawet aktów przemocy - informowała agencja AFP. Zwolennicy byłego prezydenta wychodzili na ulicę już w poniedziałek. We wtorek rano agencja Reutera przekazała, że sędzia federalny odrzucił wniosek mediów o możliwość nagrywania i fotografowania pierwszego wystąpienia Donalda Trumpa przed sądem w Miami. Donald Trump o zarzutach: Bezpodstawne i śmieszne Wcześniej Donald Trump postawione mu zarzuty określił jako "śmieszne i bezpodstawne". Zaznaczył też, że w obliczu jego starań o reelekcję, postępowanie sądu jest "ingerencją w proces wyborczy". Podczas wystąpienia na stanowej konwencji Republikanów w Georgii oskarżył prokuraturę o prowadzenie dochodzenia, które ma na celu uniemożliwienie mu startu w wyborach prezydenckich - donosiła w sobotę agencja Reutera. Działania podejmowane przez służby nazwał również "okrutnym prześladowaniem i parodią sprawiedliwości".