Upały w Alpach i topniejący lodowiec Aletsch "pomogły" rozwiązać tajemnicę z 1968 roku. Wtedy to bowiem rozbił się tam samolot, którego wraku do tego momentu nie odnaleziono. Na szczątki maszyny natknął się jeden z przewodników turystycznych. "Z daleka wydawało mi się, że patrzę na dwa plecaki" - powiedział "The Guardian" 38-letni Dominik Nellen. Bliższe oględziny ujawniły, że to fragmenty wraku samolotu Piper Cherokee, który rozbił się w tej okolicy 30 czerwca 1968 roku, przewożąc na pokładzie nauczyciela, lekarza i jego syna. Wszyscy pochodzili z Zurychu. Ciała wówczas odnaleziono, ale wraku maszyny już nie. Ludzie szczątki przy lodowcu Chessjen Z kolei dwóch francuskich alpinistów - podczas wspinaczki na lodowiec Chessjen w szwajcarskim kantonie Valais - na początku sierpnia natknęło się na ludzkie szczątki. Informację tę potwierdził rzecznik policji. Kości przetransportowano helikopterem do badań tego samego dnia. "Zostały one odkryte w pobliżu starej ścieżki, która przestała być używana 10 lat temu" - podał Dario Andenmatten ze schroniska Britannia, skąd wielu alpinistów rozpoczyna wspinaczkę w regionie. Obaj wędrowcy prawdopodobnie natknęli się na nie tylko dlatego, że używali starej mapy.