Tony Blair (premier Wielkiej Brytanii w latach 1997-2007) podkreśla w wywiadzie dla "GW", iż głęboko - "politycznie i emocjonalnie" żałuje, że doszło do brexitu. "To moment, który zmienia naszą przyszłość jako narodu. Jest mi przykro, bo nie sądzę, żeby było wiele obszarów, w których Wielka Brytania mogłaby lub powinna radzić sobie lepiej poza UE" - mówi polityk. Radzi jednocześnie, by wyjście Wielkiej Brytanii z UE potraktować jako nowy rozdział w historii. "To koniec dyskusji o brexicie, ale nie o tym, jaką przybierze formę, bo są dwie możliwości. Brexit może stać się wyrazem wąskiego, nacjonalistycznego spojrzenia na przyszłość Wielkiej Brytanii - i z pewnością część jego zwolenników by tego chciała - albo możemy powiedzieć, że owszem, zdecydowaliśmy się odejść ze struktur politycznych UE, ale nadal będziemy globalnym, niezależnym graczem otwartym na świat. To nie jest niemożliwe" - tłumaczy Blair. "Dzisiaj nie jestem już co do tego przekonany" Były premier przekonuje, że Brytyjczycy będą musieli teraz ciężko pracować nad utrzymaniem jedności swego kraju. Pytany o możliwość zjednoczenia Irlandii, odpowiada: "Gdybyście spytali mnie przed brexitem, odpowiedziałbym zdecydowanie, że nie. Dzisiaj nie jestem już co do tego przekonany". "Na podstawie umowy wyjścia Irlandia Północna będzie miała zupełnie inną relację z Wielką Brytanią niż do tej pory. Pamiętajmy też, że zagłosowała ona za pozostaniem w UE, a Irlandia dalej jest członkiem Wspólnoty. Będziemy musieli ciężko pracować nad utrzymaniem Zjednoczonego Królestwa" - podkreśla polityk. Jak dodaje, chciałby też, by Zjednoczonym Królestwie pozostała Szkocja. "Ale powiedzmy sobie jasno: grudniowe wybory miały dwóch zwycięzców i tym drugim była Szkocka Partia Narodowa. Musimy Szkotom dać poczucie sensu i jasnej przyszłości w ramach Zjednoczonego Królestwa" - mówi Blair. "Mamy bardzo silne więzi gospodarcze, co daje nam szereg argumentów przeciwko niepodległości, ale pamiętajmy, że - znowu - większość Szkotów głosowała przeciwko brexitowi i to daje nacjonalistom do ręki kolejny argument" - zauważa. "To było absolutne szaleństwo" Odnosząc się do sytuacji Partii Pracy, której przewodził w latach 1994-2007, były szef brytyjskiego rządu przekonuje, że formacja ta "musi się ocknąć". "Mam wrażenie, że wciąż brakuje zrozumienia na temat tego, jak wielka jest dziura pomiędzy tym, gdzie jesteśmy teraz, a tym, gdzie musimy być, żeby mieć jakąkolwiek szansę na wygranie kolejnych wyborów" - ocenia były premier. Błędem nazywa zgodę Partii Pracy na zorganizowanie pod koniec 2019 r. przedterminowych wyborów parlamentarnych skupionych wyłącznie wokół brexitu. "To było absolutne szaleństwo - i mówiłem o tym już wtedy. Jest absurdalne, że Partia Pracy wpadła w tę pułapkę, a później na to narzekała" - ocenia Blair. Pytany czy ugrupowanie ma realną szansę, by wygrać kolejne wybory, polityk przyznaje: "To będzie bardzo trudne". "Musiałaby zajść fundamentalna zmiana. Nie możemy tkwić na stanowisku, że w propozycjach Jeremy'ego Corbyna (obecnego szefa Partii Pracy) nie było nic złego, tylko on źle wypadł, media źle to przedstawiły lub wyborcy podjęli błędną decyzję. Wybory były jednoznacznym odrzuceniem jego politycznej strategii i musimy ją zmienić" - wskazuje Blair. Jak dodaje, o pozycję lidera w Partii Pracy walczą teraz "utalentowani ludzie". "Musimy dać im czas. Mam nadzieję, że wezmą się do całościowej rekonstrukcji ugrupowania" - zaznacza były premier.