Jak podał w sobotę kanał informacyjny n-tv, tuż przed aneksją Krymu ówczesny rząd federalny chciał eksportować do Rosji produkty zbrojeniowe, w tym również broń. Przy tym nalegał na firmy zbrojeniowe takie, jak Rheinmetall. "Przed rokiem 2014 mieliśmy intensywne dyskusje z rządem federalnym, czy powinniśmy naprawdę współpracować z Rosją" - cytuje ntv wypowiedź szefa koncernu Armin Papperger z wywiadu dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" ("FamS"). Według szefa Rheinmetall, ówczesny rząd pod przewodnictwem kanclerz Angeli Merkel mocno wspierał Rosję "ze względu na dostawy gazu i wspólną walkę przeciwko Państwu Islamskiemu". Armin Papperger podkreślił w wywiadzie dla "FamS", że wielokrotnie dopytywał się, ale "zawsze mówiono nam, że powinniśmy to zrobić". Zawieszenie dostaw nastąpiło dopiero w związku z kryzysem na Krymie. Ówczesny minister gospodarki Sigmar Gabriel dzwonił i zażądał zatrzymania dostaw do planowanego ośrodka szkoleniowego dla walki. "Tak zrobiliśmy. Dostawa została zatrzymana, nic nie zostało dostarczone" - cytuje ntv Armina Pappergera. Planowane dostawy z innych krajów Jednak, jak podaje ntv, po inwazji na Ukrainę do czerwca 2022 roku, spółka córka Rheinmetall, MS Motorservice, sprzedawała Rosji silniki. Za to postępowanie firmę spotkała ogromna krytyka, jednak Armin Papperger je broni. "Były to części samochodowe z naszego cywilnego sektora: tłoki, filtry powietrza i podobne rzeczy" - cytuje ntv szefa Rheinmetall. Jak podkreślił: "Były to tak małe kwoty, że początkowo nawet o tym nie wiedziałem. Natychmiast to zatrzymaliśmy". Zaznaczył jednocześnie, że nie może jednak wykluczyć, że części mogły trafić do Rosji także za pośrednictwem innych podmiotów. Jak podało ntv, były również inne zachodnie kraje, które chciały dostarczać broń do Rosji, na przykład Francja. W 2014 roku dopiero po naciskach ze strony Niemiec ówczesny rząd anulował dostawę śmigłowców transportowych. Redakcja Deutsche Welle *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!