- W środę władze aresztowały mężczyznę podejrzanego o odpalenie bomb dymnych i strzelanie do pasażerów w nowojorskim wagonie metra - powiedział burmistrz miasta Eric Adams, cytowany przez agencję Reutera. W wyniku zdarzenia ranne zostały 23 osoby, w tym 10 w wyniku postrzału, a 13 w wyniku urazów spowodowanych paniką wywołaną przez strzelaninę. Stan zdrowia poszkodowanych ma nie zagrażać ich życiu - informują służby. Po trwającej dobę obławie natrafiono na ślad podejrzanego i ujęto 62-latka. Frank James został zatrzymany w dzielnicy East Village na Manhattanie po tym, jak został zauważony przez przechodniów, którzy opublikowali jego zdjęcia w mediach społecznościowych. To zaalarmowało policję, która pojawiła się na miejscu i dokonała zatrzymania - czytamy. Siostra podejrzanego: Takie zachowanie nie leży w jego naturze Departament Policji Nowego Jorku (NYPD) poinformował, że James, który ma adresy w Filadelfii i Milwaukee w stanie Wisconsin, zostawił klucze do wynajętej furgonetki na miejscu zdarzenia, co już wcześniej rzuciło na niego podejrzenie. Reuters podaje, że śledczy prześledzili również konta w mediach społecznościowych, które powiązali z podejrzanym. Znalazły się tam bardzo niepokojące treści, które odnosiły się do niezadowolenia z sytuacji społecznej i głosiły potrzebę dokonywania strzelanin. W wywiadzie dla New York Times siostra Jamesa, Catherine James Robinson, powiedziała, że "był on sam przez całe życie" i że była zaskoczona tym incydentem. - Nie sądzę, żeby zrobił coś takiego. Robienie czegoś takiego nie leży w jego naturze - uznała. Po wtorkowym ataku burmistrz obiecał podwoić liczbę funkcjonariuszy przydzielonych do ochrony metra. Za priorytet uznał zwiększenie liczby patroli policyjnych i rozszerzenie programów pomocy w zakresie zdrowia psychicznego.