Ale historia prób regulacji przepisów jest dłuższa i sięga roku 1953. Wtedy też stworzono przepisy, które okazały się podatne na różne interpretacje, ponieważ nie było określonego limitu alkoholu we krwi, który definiowałby, czy ktoś jest pijany czy nie. Pijany kierowca? Decydował policjant Zamiast tego, kierowca mógł dostać mandat, jeśli wyraźnie nie mógł utrzymać samochodu na drodze, co zazwyczaj było spowodowane piciem. W praktyce oznaczało to, że to policjanci decydowali, kiedy ktoś jest za pijany do prowadzenia. Często zdarzało się, że kierowcę uznawano za pijanego dopiero wtedy, gdy spowodował wypadek albo jeździł tak niebezpiecznie, że nie dało się tego zignorować. Nowe przepisy wywołały burzę wśród kierowców Bałagan i rosnąca liczba wypadków doprowadziły w końcu do wprowadzenia w 1973 roku konkretnej granicy alkoholu we krwi na poziomie 0,8 promila. W NRD sprawy uregulowano w 1971 roku. Nowe przepisy wywołały burzę wśród kierowców w obu krajach, którzy bardzo często z niesmakiem mówili, że to oni sami powinni decydować, czy są w stanie prowadzić samochód czy nie. Po raz pierwszy policja w RFN i NRD rozpoczęły regularne kontrole trzeźwości kierowców. Ci bardzo szybko zrozumieli, że należy się pilnować, bo w przeciwnym razie można zapłacić wysoki mandat, stracić prawo jazdy lub trafić do więzienia. Zasada zerowej tolerancji Przez wiele kolejnych lat nie dyskutowano na temat trzeźwości kierowców. Dopiero w roku 1998 pojawiły się kolejne obostrzenia, tym razem dotyczące młodych kierowców poniżej 21 roku życia. Wprowadzono tzw. zasadę zerowej tolerancji, co oznaczało, że najmłodsi kierowcy byli karani mandatami nawet za śladowe ilości alkoholu we krwi. W roku 2001 w Niemczech pojawiła się kolejna granica alkoholowa. Niemiecki parlament zdecydował, że kierowcy, którzy mają we krwi 1,1 promila alkoholu w trakcie wypadku lub kolizji, traktowani będą jako przestępcy. Na ostatnie zmiany Bundestag zdecydował się w roku 2009, obniżając dozwoloną tolerancję z 0,8 do 0,5, zaznaczając przy tym, że osoby, u których stwierdzono w trakcie wypadku lub kolizji 0,3 promila, odpowiadają za wykroczenie. Takie same reguły obowiązują dziś w Niemczech kierujących skuterami czy hulajnogami. Co ciekawe, do tej pory nie obniżono granicy tolerancji dla rowerzystów, którzy mogą jeździć, mając we krwi nawet półtora promila, choć policja może reagować, jeśli okaże się, że mimo iż ktoś ma w krwi mniej alkoholu, stanowi zagrożenie dla innych. Można powiedzieć, że przepisy dla rowerzystów przypominają te dla kierowców, które obowiązywały przed rokiem 1973. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!