Wychodzi na to, że Kenia idzie śladem Polski. Napięte relacje między władzą wykonawczą i sądowniczą doprowadziły do pierwszych protestów. Co najmniej 200 prawników wyszło na ulice Nairobi, aby wyrazić swój sprzeciw wobec polityki głowy państwa i zapowiedzi ignorowania orzeczeń sądowych. Wszystko zaczęło się od werdyktów, które wstrzymywały kluczowe projekty proponowane przez prezydenta i parlamentarną większość. Wysoki Trybunał uznał za niezgodny z konstytucją projekt funduszu mieszkaniowego. Dokument zakładał budowę 200 tys. tanich mieszkań rocznie. Wyrok zobowiązał rządzących do odejścia od pobierania 1,5 proc. podatku na ten cel. Sądy wstrzymały też prace nad ustawą o społecznym ubezpieczeniu zdrowotnym. Także na to przedsięwzięcie planowano pobieranie podatku w wysokości 2,75 proc. Kenia: Spór w państwie. Sądy kontra prezydent Prezydent William Ruto postanowił odpowiedzieć, uderzając w wiarygodność sędziów. Część oskarżył o korupcję, innych o służenie poprzedniej władzy. Stowarzyszenie kenijskich prawników zażądało dowodów na korupcyjną działalność członków wymiaru sprawiedliwości. - Chcemy przekazać parlamentowi i przywódcy większości, że nie można uchwalać niekonstytucyjnych praw, które obciążają Kenijczyków - mówił uczestnik protestu Peter Wanyama. Dodał, że "jako prawnicy będziemy stanowczo mówić prezydentowi, że nie stoi ponad prawem". Z kolei Ramadhan Abubakar podkreślił, że działania głowy państwa doprowadzą do spadku zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Co ciekawe, William Ruto zdobył fotel prezydenta w 2022 roku po kampanii, w której zapowiadał poszanowanie niezależności sądownictwa. Wychodzi na to, że prezydent zmienił zdanie i idzie na wojnę z władzą sądowniczą. Źródło: Associated Press *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!