Polska nawiąże stosunki dyplomatyczne z Kosowem
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski na najbliższym posiedzeniu rządu przedstawi uchwałę o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Republiką Kosowa - dowiedziała się "Polska".
- Nie można rzeki przejść tylko w połowie. Uchwała Rady Ministrów o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych będzie logiczną konsekwencją wcześniejszej decyzji o uznaniu Kosowa - mówi Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ.
Bez decyzji rządu wyrażonej w uchwale nie możemy wysłać do Prisztiny ambasadora. W stolicy tej młodej republiki swoje placówki dyplomatyczne ma 10 państw, w tym m.in. USA, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Holandia.
- Polska, nawiązując stosunki dyplomatyczne, potwierdzi, że jest w głównym nurcie polityki europejskiej, że idzie śladami innych państw. Przyczyni się też do zapewnienia pokoju i bezpieczeństwa na Bałkanach - mówi Robert Tyszkiewicz (PO), wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Argumentuje, że w przyszłości, po normalizacji sytuacji, Polska może zyskać np. na odbudowie Kosowa.
Nawiązaniu stosunków z Kosowem sprzeciwia się PiS (które wcześniej było przeciw szybkiemu uznaniu tego kraju). - Ponownie wychodzimy przed szereg, pchamy się do awangardy, nie wiadomo dlaczego - mówi Karol Karski (PiS), były wiceminister spraw zagranicznych.
Jego zdaniem Polska nie ma żadnego interesu w nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Kosowem. - W ubiegłym tygodniu byłem w Kosowie. Widziałem na własne oczy, jak wygląda to niepodległe państwo. Grupy klanowe, nazywane partiami politycznymi, prowadzą nie do końca legalne interesy, duża grupa obywateli utrzymuje się z szarej strefy - przekonuje Karski. I dodaje: - Są państwa, z którymi Polska takich stosunków nie utrzymuje, mimo że je uznaje. _Ta decyzja może jeszcze bardziej zaszkodzić naszym stosunkom z Serbią - twierdzi.
Podobnie inicjatywę rządu ocenia Kazimierz Kik, politolog zajmujący się sytuacją współczesnej Europy.
- Szybkie nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Kosowem może zaszkodzić naszym stosunkom z Rosją - mówi. - Nie powinniśmy być w tej sprawie pionierami _- podkreśla Kik.
W tym samym tonie wypowiada się Eugeniusz Cezary Król, specjalista ds. międzynarodowych w Collegium Civitas. - To nie jest dla nas sprawa gardłowa, nie ma potrzeby pośpiechu - mówi Król.
Sceptycy podkreślają też, że przez jego uznanie tworzy się międzynarodowy precedens, który mogą w przyszłości wykorzystać inne grupy separatystyczne. Dlatego m.in. Grecja, Hiszpania, Rosja nie uznały nowej republiki.
Krzysztof Lisek (PO), szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, uspokaja: - Nie jesteśmy pierwszym państwem, które uznało Kosowo, i nie będziemy pierwszym, które nawiąże z tym państwem stosunki dyplomatyczne - podkreśla. Jego zdaniem zanim ewentualnie _wyślemy tam naszych przedstawicieli, może minąć kilka miesięcy. Niewykluczone, że nasi dyplomaci w ogóle do Kosowa nie pojadą. Placówkę dyplomatyczną w Prisztinie może objąć polski ambasador akredytowany w jednym z sąsiednich krajów.
- Nie w każdym przypadku ambasador urzęduje w państwie, z którym są nawiązywane stosunki dyplomatyczne. Decyzja w tej mierze należy do rządu - podkreśla Lisek.
INTERIA.PL/Polska