- To nie jest odsunięcie nas od wykonywania zadań. Polski dowódca w dalszym ciągu odpowiada za strefę, ale ma w dyspozycji więcej żołnierzy i dodatkowy sprzęt - powiedział Koziej, odnosząc się do medialnych spekulacji o zmniejszeniu roli kontyngentu poprzez przekazanie części zadań Amerykanom. Pytany o pojawiające się opinie, że polskie wojsko nie było w stanie samo kontrolować terenu prowincji, szef BBN przypomniał, iż kwestia ta była wielokrotnie sygnalizowana. - To nie tajemnica. Od dawna wszyscy mówią, że opanowanie strefy odpowiedzialności w Ghazni wymagałoby zwiększenia obecności militarnej, co mogło to nastąpić przez zwiększenie polskiego kontyngentu np. przez wysłanie odwodu - wskazał szef BBN. Ocenił, że "z naszego punktu widzenia jest czymś wręcz doskonałym, że nie użyliśmy odwodu, ale korzystamy z amerykańskiego wsparcia". Proszony o opinię na temat daty wycofania się z Afganistanu Koziej powiedział, że stanowisko Polski w tej sprawie jest dość jasne i klarowne. - Chcielibyśmy zakończyć misje bojową do 2012 r., natomiast jeśli chodzi o wychodzenie z Afganistanu, to chcemy to robić w ramach strategii NATO-wskiej, stosownie do tego, jak ustalimy to na szczycie w Lizbonie - dodał. Ośmiusetosobowy amerykański batalion od kilku dni wspiera polskich żołnierzy w prowincji Ghazni. Jest rozmieszczony w północno-wschodniej jej części. Do jego zadań należy m.in. zapewnienie bezpieczeństwa i swobody ruchu na głównych szlakach komunikacyjnych i działania przeciwko rebeliantom. Niebawem w Afganistanie nastąpi rotacja polskich sił - siódmą zmianę kontyngentu zastąpi ósma, której liczebność także zaplanowano na poziomie ok. 2,6 tys. ludzi.