Przedstawiciele rdzennej ludności odwiedzili papieża w swych tradycyjnych strojach. W przemówieniu skierowanym do nich w piątek Franciszek oświadczył: "Mrożąca krew w żyłach jest myśl o wysiłkach, by zaszczepić poczucie niższości, pozbawić ludzi tożsamości kulturowej, odciąć ich korzenie". Zapewnił, że odczuwa wielkie oburzenie, wstyd i ból podkreślając, że nie można akceptować zła. - Odczuwam wstyd, ból i wstyd z powodu roli, jaką odegrali katolicy, zwłaszcza odpowiedzialni za edukację, w tym, co was zraniło, w nadużyciach i braku szacunku dla waszej tożsamości, waszej kultury i waszych wartości duchowych - stwierdził papież. Dodał, że "to wszystko jest sprzeczne z Ewangelią Jezusa". Śmierć tysięcy dzieci - Za godne ubolewania postępowanie tych członków Kościoła katolickiego proszę Boga o przebaczenie i chcę wam powiedzieć z całego serca: jest mi bardzo przykro. Przyłączam się do moich braci, biskupów kanadyjskich prosząc was o wybaczenie - oświadczył. - Treści wiary nie można przekazywać w sposób sprzeczny z samą wiarą. To straszliwe, kiedy w imię wiary daje się świadectwo przeciwne Ewangelii - mówił. Na terenie Kanady, przez 150 lat działało 139 przymusowych szkół dla rdzennych mieszkańców. Były finansowane z federalnego budżetu i ich celem - opracowanym przez rząd Kanady - było "ucywilizowanie" Indian, Inuitów i Metysów. W placówkach tych 150 tysięcy dzieci miało przystosować się do nowoczesnego życia poprzez izolację od swych tradycji, korzeni i kultury oraz rodzin. Prowadzenie szkół rząd Kanady powierzył kościołom. Kościół katolicki prowadził 60 proc. ośrodków, a protestancki 40 proc. Ostatnie szkoły, przez które przeszło ok. 150 tys. dzieci, zamykano dopiero w latach 90. XX w. Z ogłoszonych danych wynika, że od końca XIX do końca XX wieku zmarło w tych placówkach co najmniej kilka tysięcy dzieci; z głodu, chorób i zimna.