"Oprócz dziennikarza ze szwedzkiej gazety żadne inne media nie zostały dopuszczone. Odkryliśmy, że rozmiar uszkodzeń spowodowanych wybuchem był znacznie większy, niż sądzono" - podaje BBC, które opublikowało najnowsze nagranie z miejsca wybuchów rurociągów Nord Stream. Na miejscu wraz z dziennikarzami był norweski operator podwodnych dronów. "Część rury wystrzeliła cztery, pięć, może sześć metrów w górę, w miejscu, w którym została rozerwana" - czytamy. - Teraz możemy zobaczyć, jak beton odleciał, ukazując postrzępione krawędzie stali pod spodem. (...) Eksplozja musiała być ogromna - komentuje operator. Szwedzki wywiad znalazł ślady sabotażu "Przejęliśmy obce obiekty znalezione przy gazociągach Nord Stream, na tych przedmiotach znaleziono ślady materiałów wybuchowych" - podały w piątek szwedzkie służby specjalne SAPO. Według SAPO, "trwają zaawansowane prace analityczne, aby móc wyciągnąć bezpieczniejsze wnioski na temat incydentu". "Śledztwo jest rozległe i złożone. Ma wykazać, czy można kogoś zidentyfikować jako podejrzanego, a następnie postawić przed sądem" - dodano. W piątek szwedzka prokuratura, która wraz z SAPO prowadzi dochodzenie w sprawie uszkodzeń Nord Stream, poinformowała, że odnalezione ślady materiałów wybuchowych świadczą o dokonaniu sabotażu. Szwecja jako pierwsze państwo dokonało badań miejsc, gdzie doszło do uszkodzeń gazociągów Nord Stream w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej na północny wschód od Bornholmu. Miejsce przecieku, do którego doszło pod koniec września, było dwukrotnie badane przez nurków wspieranych przez szwedzką marynarkę wojenną i straż przybrzeżną.