Przypomnijmy: 23 sierpnia 2023 roku doszło do katastrofy prywatnego samolotu Jewgienija Prigożyna. Były szeg Grupy Wagnera był na pokładzie. Jego współpracownicy twierdzili, że luksusowy Embraer został zestrzelony przez rosyjską obronę powietrzną. Do katastrofy doszło dokładnie w dwa miesiące po rozpoczęciu tzw. buntu Prigożyna. Grupa Wagnera wypowiedziała wówczas posłuszeństwo Moskwie, co było pokłosiem konfliktu z kierownictwem rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Wagnerowcy wycofali się z Ukrainy, zajęli Rostów nad Donem i rozpoczęli marsz na Moskwę. Ten wkrótce przerwano, gdy między Putinem i Prigożynem mediował Alaksandr Łukaszenka. Szef Grupy Wagnera miał odstąpić od buntu i cieszyć się wolnością na Białorusi. Jak się okazało, cieszył się bardzo krótko. Operację jego usunięcia miał zaplanować Nikołaj Patruszew - sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Patruszew ostrzega przed Prigożynem "The Wall Street Journal" wskazuje, że Patruszew ostrzegał Putina przed Prigożynem już w lecie 2022 roku. Wtedy prezydent Rosji nie chciał słuchać. Wagnerowcy zapewniali postępy na froncie. Sytuacja zmieniła się w październiku 2022. Wtedy Prigożyn miał zadzwonić do Putina i w sposób "brutalny" poskarżyć się na problemy z dostawami amunicji na froncie. Co więcej, Patruszew podczas tej rozmowy miał być w biurze prezydenta Rosji. Putin zaczął zmieniać podejście. Przede wszystkim ignorował skargi Prigożyna na resort obrony, co w konsekwencji potęgowało konflikt. Według amerykańskiego dziennika, kiedy doszło do buntu w czerwcu 2023 roku, Patruszew "przejął kontrolę" nad sprawą. Plan Patruszewa Opracował on strategię i plan działania. Najpierw skontaktował się ze współpracownikami Prigożyna i prosił o nakłonienie ich szefa do zakończenia buntu. Jednocześnie szukał mediatorów, którzy mogliby pośredniczyć w rozmowach na szczycie. Oprócz Alaksandra Łukaszenki był to prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew. Kazachstan, według planu Patruszewa, miał też pomóc Kremlowi, gdyby wagnerowcy okazali się zbyt silni. Problem w tym, że według "WSJ" Tokajew odmówił. Ostatecznie powiódł się plan z Łukaszenką. Ale Patruszew nie odpuścił. Zaczął przygotowywać kolejną strategię - plan zabójstwa. Źródła "WSJ" z zachodnich służb wywiadowczych twierdzą, że plan przedstawiono Władimirowi Putinowi. Prezydent Rosji nie sprzeciwił się. Wróćmy do momentu katastrofy. Wagnerowcy twierdzili, że samolot został zestrzelony. Rosyjskie służby zaprzeczyły. Dlaczego zatem samolot spadł? Kilka dni po śmierci Prigożyna pojawiła się informacja, że jego samolot odleciał z moskiewskiego lotniska Szeremietiewo z opóźnieniem. Postój był kluczowy. "The Wall Street Journal" wskazuje, że podczas opóźnienia, pod skrzydłem maszyny zamontowano niewielką bombę. Do eksplozji doszło pół godziny po starcie Embraera, na wysokości 8500 metrów. Zginęli wszyscy członkowie załogi. Kreml błyskawicznie odniósł się do doniesień dziennika. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow określił w piątek informacje "WSJ" mianem "Pulp Fiction" (nawiązanie do filmu o płatnych zabójcach - red.). *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!