Niemiecki parlament debatował w środę nad przyszłorocznym budżetem Niemiec, w tym na temat zwiększenia wydatków na obronę do ok. 2 proc. PKB i tzw. paktu dla Niemiec, który ma przyspieszyć planowanie, wzmocnić wzrost gospodarczy, cyfryzację administracji i ograniczyć nielegalną migrację. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezentując projekt budżetu, zaapelował do 16 landów i do samorządów oraz do opozycyjnej chadecji: - Tylko razem otrząśniemy się z pleśni biurokracji, niechęci do ryzyka i przygnębienia, które zadomowiły się w naszym kraju od lat, dekad. Zwrócił się bezpośrednio do lidera opozycyjnej CDU Friedricha Merza, wzywając go do poparcia budżetu: - Potrzebujemy wysiłku narodowego, połączmy siły! Niemcy i kłopoty Olafa Scholza. Media o "zmianie rządu" "Oferta Scholza wydaje się przyznaniem, że jego rząd jest przytłoczony własną umową koalicyjną. Sama koalicja musiałaby najpierw zawrzeć pakt, żeby móc energicznie stawić czoła temu, co na siebie wzięła. To, że postęp nie następuje w ogóle lub jest tylko częściowy, wynika z tego, że koalicja jest podzielona. (...) Lista projektów do realizacji (i to szybkiej) będzie zatem coraz dłuższa (...). Koalicja usprawiedliwia się tym, że 'przestój', do którego Scholz się teraz otwarcie przyznał, sięgał jeszcze czasów wielkiej koalicji" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Komentuje też apel kanclerza, który przedstawiając budżet w Bundestagu, wezwał do jedności i współpracy landy, samorządy i opozycję. "Jeśli Scholz swoim apelem o pomoc chciał powiedzieć, że ta koalicja nie jest w stanie zrobić tego, co trzeba, to żaden pakt nie jest potrzebny. W takich przypadkach scenariusz przewiduje w demokracji zmianę rządu" - czytamy. Niemcy. Oferta Scholza to "i szansa, i problem" "Oferta współpracy kanclerza jest dla CDU/CSU zarówno szansą, jak i problemem. Pożądane wydaje się posiadanie wpływu na politykę rządu. Gdyby chadecja odrzuciła ofertę kanclerza, stałaby się frakcją notorycznej odmowy. Ale wartość oferty kanclerza trzeba będzie mierzyć jej rezultatami. Unia chadecka już stawia pierwsze warunki ws. polityki migracyjnej. Zieloni raczej się na nie nie zgodzą. Co wtedy?" - pyta "Nuernberger Zeitung". Druga duża gazeta z Norymbergii zauważa z kolei - o czym w ostatnich tygodniach już pisano - że cały budżet i zawarty w nim pakt dla Niemiec nie dotykają sedna problemu, jakim jest spowalnianie niemieckiej gospodarki. "Prawda jest taka, że Niemcy i Europa - niezależnie od tego, kto rządzi - od lat tracą na znaczeniu w świecie. Energochłonne firmy stąd odchodzą, przemysł motoryzacyjny jako generator miejsc pracy jest w wielkim niebezpieczeństwie, wojna jest niedaleko od nas z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę" - pisze dziennik "Nuernberger Nachrichten". Media: Scholz musi zaangażować CDU "Jeżeli Scholz naprawdę chce tego paktu, który miałby fundamentalne znaczenie dla spójności społecznej i jednocześnie stanowił sygnał dla zwolenników AfD, musi bardziej zaangażować CDU. Jeśli wysoki wynik AfD nie będzie zjawiskiem przejściowym, Niemcy będą musiały przyzwyczaić się do koalicji wielopartnerskich. Pakt dla Niemiec byłby wówczas także dobrym ćwiczeniem przed kolejnymi wyborami w landach i federalnymi w 2025 roku" - tak przemówienie kanclerza komentują "Leipziger Volkszeitung" i "Koelner Stadt-Anzeiger". Główny dziennik ekonomiczny Niemiec "Handelsblatt" odnosi się do braku spójnych rozwiązań ws. wsparcia biznesu w procedurach i walki z biurokracją. "Niemcy muszą stać się szybsze, nowocześniejsze i mniej biurokratyczne. Jednak rząd i landy od dawna spierają się o 'pakt na rzecz przyspieszenia planowania'. Trzeba go w końcu dostarczyć - bez względu na to, jaki tytuł zostanie tej ustawie ostatecznie nadany. Chciałoby się zawołać wszystkich zaangażowanych, w tym lidera CDU Friedricha Merza: usiądźcie przy stole i do roboty!" - czytamy. "Ułatwianie rządzenia to nie zadanie opozycji" "Pakt dla Niemiec jest raczej retorycznym chwytem kanclerza. Aby odwrócić uwagę od nieporozumień we własnym rządzie, podchodzi teraz do swoich przeciwników z otwartymi ramionami. Scholz może zawsze wtedy twierdzić, że próbował wszystkiego. Zamiast jednak liczyć na pomoc z zewnątrz, powinien raczej zadbać o to, aby w przyszłości koalicja działała sprawniej. Zadaniem gmin, landów czy nawet opozycji nie jest ułatwianie Olafowi Scholzowi sprawowania rządów" - ocenia "Reutlinger General-Anzeiger" z Badenii-Wirtembergii. "Przez Niemcy musi przejść powiew zmian. Tak właśnie określił to były prezydent Roman Herzog w 1997 r. w swoim najsłynniejszym przemówieniu. Teraz przemówienie o zmianie wygłosił także kanclerz Olaf Scholz. Inaczej przed ponad 25 lat, tym razem nie chodzi o to, by (...) umożliwić wzrost gospodarczy. Cel, jaki stawia sobie Scholz, może zjednoczyć większość: modernizacja kraju powinna być szybsza" - pisze "Stuttgarter Zeitung" "Należy ograniczyć biurokrację. Kto na poważnie mógłby się nie zgodzić z wizją Scholza, by kraj działał prawidłowo? Kraj, w którym infrastruktura jest doprowadzona do porządku, a kolej jeździ na czas? Ale prawda jest też taka, że aby ograniczyć biurokrację, potrzeba wielu graczy. Mówiono o tym już dużo, a wydarzyło się niewiele" - czytamy. Redakcja Polska "Deutsche Welle"Autor: (DPA/mar)