Szef niemieckiej agencji wywiadowczej Bundesnachrichtendienst (BND) rzadko pojawia się przed kamerami. Teraz jednak Bruno Kahl udzielił magazynowi politycznemu ARD "Kontraste" wywiadu, którego tło stanowiło dziennikarskie dochodzenie magazynu w sprawie prawicowego ekstremizmu w powiązaniu z BND. Jak podaje portal "Tagesschau", jeden z przypadków dotyczy Bjoerna Hornschu, który do wtorku był politykiem AfD w Turyngii. Według ustaleń magazynu "Kontraste", ten oficer niemieckiej armii jest współpracownikiem BND. Hornschu kandydował z ramienia AfD do parlamentu krajowego Turyngii oraz jako starosta w powiecie Kyffhäuser, gdzie jest również radnym powiatu. We wtorek ogłosił, że zamierza zrezygnować z mandatu. Oddział AfD w Turyngii, którem przewodzi Bjoern Hoecke jest klasyfikowany przez Urząd Ochrony Konstytucji Turyngii jako "udowodniony obiekt obserwacji prawicowego ekstremizmu". "Demokracja pozorna" i "repopulacja" Bjoern Hornschu przyciąga uwagę w mediach społecznościowych także wypowiedziami, które są wątpliwe pod względem lojalności wobec państwa. Na przykład w filmie na YouTube, odnosząc się do swojej pracy jako radnego powiatu i ograniczeń wynikających z zapobiegania pandemii, twierdził, że niemiecka demokracja "przerodziła się w demokrację pozorowaną". Według "Tagesschau" w poście na Facebooku w roku 2018 Bjoern Hornschu określił Republikę Federalną jako "NRD 2.0". W 2019 roku mówił o "Umvolkung" (repopulacja, zmiana etnicznego składu społeczeństwa) i wielokrotnie udostępniał treści z radykalnego magazynu "Compact", który jest klasyfikowany przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji jako "udowodniony jako skrajnie prawicowy". Według informacji "Kontraste" Urząd Ochrony Konstytucji Turyngii w ubiegłym roku wskazał BND swojego pracownika o poglądach prawicowo-ekstremistycznych. W międzyczasie BND zakazała Hornschu wstępu na jej teren. Mężczyzna nie chciał odpowiedzieć na pytania dziennikarzy "Kontraste". Wczoraj jednak poinformował, że występuje z AfD. Jak napisał na Facebooku: "Na nowo ułożę swoje gwiazdy, muszę myśleć o sobie i swoim zdrowiu". Zbieżności z innymi przypadkami W przeszłości magazyn "Kontraste" kilkakrotnie informował o profesorze Martinie Wagerze, który jako politolog uczył młodszy personel BND w "Centrum Szkolenia i Edukacji Wywiadu", dopóki jego certyfikat bezpieczeństwa nie został cofnięty przez BND w maju 2022 roku. Powodem było przesłanie przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) do BND informacji, zgodnie z którą w sprawie Wagenera pojawiły się "ustalenia istotne w kwestii bezpieczeństwa". A te wynikły po przeanalizowaniu książki "Kulturkampf um das Volk - Der Verfassungsschutz und die nationale Identität der Deutschen" ("Wojna kulturowa o naród - ochrona konstytucji i tożsamości narodowej Niemców"). Wagener stawia w niej tezę, że celem rządu federalnego jest przekształcenie rdzennego narodu niemieckiego w społeczeństwo wielokulturowe. Teza, która brzmi podobnie do koncepcji "Umvolkung" głoszonej przez Bjoerna Hornschu. Uwagę kilkakrotnie przykuł również pracownik BND Carsten L., który miał zdradzić wrażliwe materiały rosyjskim służbom specjalnym FSB. Oficer L. podobno wielokrotnie wypowiadał się w sposób ksenofobiczny; według "Spiegla" rzekomo mówił do kolegów z BND, że najchętniej rozstrzelałby azylantów na mocy prawa. W latach 2015 i 2016 roku Carsten L. przekazał każdorazowo po 100 euro na rzecz AfD. Broń w samochodzie, Hitler na działce Jak podaje "Tagesschau", kolejna sprawa powiązana z BND rozpoczęła się w nocy z 8 na 9 października 2022 roku: podczas szeroko zakrojonej akcji bawarskiej policji na A92 na parkingu "Moosburger Au-Ost" skontrolowano dwóch braci w wieku 18 i 21 lat. W ich oplu znaleziono koktajle Mołotowa, kilkanaście pistoletów-straszaków, siekierę, łuk i strzały, kuszę, hełm Wehrmachtu z runami SS, nóż z grawerunkiem "SS - Wolfsschanze" oraz inne noże. Bracia twierdzili, że byli w drodze na działkę rodziców w Lesie Bawarskim, gdzie chcieli "pobawić się w wojnę". Dziennikarze "Kontraste" i "BR Recherche" ujawnili, że młodzi mężczyźni to Max i Leo B., a ich matka, Elona B., jest pracownikiem średniego szczebla BND. Śledczy znaleźli w domku letniskowym rodziców inne nazistowskie pamiątki, w tym popiersie Adolfa Hitlera. Elona B., która pracuje w placówce BND w Bad Aibling, według sąsiadki nosiła łańcuszek z tzw. Czarnym Słońcem. To symbol popularny w środowiskach neopogańskich, prawicowych i skrajnie prawicowych, ale nie jest zabroniony i można go spotkać również w innych okolicznościach. Podczas przeszukania domu rodziny B. śledczy zabezpieczyli obszerny materiał. Szef BND: Żadnych ekstremistów w naszych szeregach W wywiadzie dla magazynu "Kontraste" prezes BND jasno podkreślił, że w jego instytucji nie ma miejsca dla prawicowych ekstremistów. - Sami mamy największy interes w tym, aby być wolnym od ekstremistów wszelkiego rodzaju w naszych własnych szeregach. CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki rząd maskuje problemy. O harmonii trudno mówić Zapewnił, że pracownicy BND i kandydaci są bardzo dokładnie sprawdzani pod kątem tym kątem. Mimo to szef wywiadu widzi potrzebę działania w związku z przypadkami ekstremizmu w powiązaniu z BND. - Są dla nas wystarczającym powodem, by samokrytycznie i bardzo sumiennie jeszcze raz sprawdzić, czy nasz system samozabezpieczenia działa. ARD/Tagesschau.de/jak/Redakcja Polska Deutsche Welle