Przekornie można by powiedzieć, że od kilku lat zakłady fryzjerskie dla mężczyzn w Niemczech wyrastają jak grzyby po deszczu. Konkurencja jest gigantyczna, właściciele prześcigają się nie tylko w wystroju lokali, ale i cenie, jaką trzeba zapłacić za strzyżenie lub stylizację brody. Ceny usług idą w dół, a liczba klientów, którzy zasiadają w fotelu barbera rośnie. Coraz częściej konsekwencją tego masowego strzyżenia są coraz gorsze warunki higieniczne. Niemcy. Epidemiolodzy o warunkach u barberów Już od dłuższego czasu mówi się o tym, że wiele zakładów strzyżących panów w Niemczech to pralnie brudnych pieniędzy, gdzie nie jakość, a ilość wystrzyżonych głów się liczy. Eksperci zwracają uwagę, że w takich zakładach niedezynfekowane są brzytwy i nożyczki, poprzez które przenoszone są bakterie i grzyby, w tym Trichophyton tonsurans, którym zainfekowało się już kilka tysięcy Niemców. Niemieckie media informują od kilku dni o przypadkach infekcji tym grzybem, szczególnie u mężczyzn w wieku od 17 do 35 lat. Powoduje on swędzenie, zaczerwienienie skóry i wypadanie włosów. Niemcy. Tysiące przypadków infekcji Trichophyton tonsurans nie jest niczym nowym, ale zdaniem niemieckiego dermatologa Martina Schallera z Uniwersytetu w Tübingen, który o tym problemie mówił na łamach tygodnika "Der Spiegel", liczba infekcji w ostatnich pięciu latach wzrosła aż pięciokrotnie. Liczba nosicieli tego grzyba może być zdecydowanie większa, bo nie wszyscy szukają pomocy u dermatologów, nie ma też obowiązku zgłaszania przez lekarzy przypadków choroby w celach statystycznych. Grzyb Trichophyton tonsurans jest bardzo dobrze znany lekarzom. Nazywany jest nawet "grzybem zapaśniczym", ponieważ często atakował sportowców, w tym zapaśników walczących na niedezynfekowanych matach. Kontrowersje wokół barberów w Niemczech Dyskusja na temat jakości usług u barberów w Niemczech od wielu lat budzi wiele kontrowersje. A wszystko dlatego, że są traktowane inaczej niż tradycyjne zakłady fryzjerskie. Do ich otwarcia nie jest potrzebny tytuł mistrzowski. Co prawda, jest wielu barberów w Niemczech, którzy słyną z dobrej jakości usług i są cenieni w branży, jednak coraz częściej otwierane są zakłady, które ani z jakością, ani fachowością nie mają nic wspólnego. To jedna z branż, która wykorzystywana jest do prania brudnych pieniędzy. Często zmieniają one "formalnych" właścicieli, oferując swoje usługi poniżej rynkowej ceny. Również personel jest zazwyczaj przypadkowy, nie można płacić kartą, nie są wydawane rachunki, nie można umówić się na konkretny termin, tak by w przypadku kontroli, fiskus nie mógł ustalić, ilu klientów ostrzyżono. To właśnie tam często nie dba się o higienę, dezynfekcję nożyczek, grzebieni i brzytew. Chodzi tylko o szybki zysk. Dermatolodzy w Niemczech apelują, by problemu nie bagatelizować, bo może on doprowadzić do pandemii, i to nie tylko w Niemczech. Ostrzegają, że dbanie o wygląd przez odwiedzanie najtańszych barberów, u których można sporo zaoszczędzić, może prowadzić do poważnych problemów. Choć grzybicę można wyleczyć, kuracja może trwać nawet 6 do 8 tygodni. Do tego dochodzi jeszcze logistyczna strona utrzymania higieny w domu w tym czasie. Z Berlina dla Interii Tomasz Lejman ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!