W ciągu kilku sekund Demiral z bohatera stał się postacią kontrowersyjną. Środkowy obrońca był centralną postacią zaskakującego zwycięstwa 2:1 w meczu 1/8 finału Mistrzostw Europy przeciwko Austrii, strzelając dwie bramki. Po końcowym gwizdku 26-latek został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. Demiral świętował, był euforyczny - i pokazał w stronę tureckich kibiców na stadionie "wilcze pozdrowienie" obiema rękami. Organizacja monitorowana przez niemieckie służby Jest to symbol "Szarych Wilków". To zwolennicy skrajnie prawicowego ruchu "Ülkücü", który jest monitorowany przez niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji. W Turcji ultranacjonalistyczna MHP jest ich politycznym przedstawicielem i sojusznikiem islamsko-konserwatywnej AKP prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Pozdrowienie zazwyczaj wyraża przynależność i sympatię do ruchu i jego ideologii. Wywiad wewnętrzny Niemiec ocenia grupę jako "znaczące zagrożenie dla demokratycznego porządku". Ideologii ruchu "Ülkücü" przypisuje się w raporcie z 2023 roku "nadmierny nacjonalizm i grupową wrogość" jak rasizm i antysemityzm. Z ponad 12000 zwolennikami, jest to jedna z największych skrajnie prawicowych grup w Niemczech. Duża część zwolenników jest zorganizowana w stowarzyszeniach, które z kolei są zrzeszone pod większymi związkami w Niemczech. Największym związkiem jest Federacja Turecko-Demokratycznych Stowarzyszeń Idealistycznych w Niemczech (ADÜTDF) z około 7000 członków w ponad 200 lokalnych stowarzyszeniach. Także Unia Turecko-Islamskich Stowarzyszeń Kulturalnych w Europie (ATIB) i Federacja Światowego Porządku w Europie (ANF) mają po około 2500 i 1000 członków. UEFA wymierza karę, Turcja odpiera zarzuty UEFA od razu wszczęła postępowanie, a sam piłkarz po meczu swoje zachowanie wytłumaczył krótko: - To, jak świętowałem, ma związek z moją turecką tożsamością. Wszyscy jesteśmy Turkami, jestem bardzo dumny, że jestem Turkiem i to jest sens tego gestu. W piątek w trakcie dnia UEFA poinformowała oficjalnie, że Demirala wykluczyła - nie zagra w ćwierćfinale, ani też w półfinale, jeśli jego drużyna się do niego zakwalifikuje. Zachowanie tureckiego piłkarza wywołało polityczną burze z obu stron. Grzmią Niemcy i Turcy. Ci drudzy mówią o prowokacji ze strony Berlina. Do tamtejszego MSZ-u wezwany już został nawet niemiecki ambasador. Po ostrej krytyce celebracji zwycięstwa przez tureckiego piłkarza Meriha Demirala prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zamierza w sobotę nagle udać się do Berlina, aby obejrzeć mecz ćwierćfinałowy Turcja - Holandia na stadionie. Erdogan miał w tym celu odwołać planowaną podróż do Azerbejdżanu - twierdzi niemiecka agencja prasowa DPA. Przyjazd tureckiego prezydenta do Berlina ma być formą wsparcia dla tamtejszej kadry, a szczególnie samego Demirala. Piłkarz w piątek został zawieszony przez władze UEFA na dwa mecze i nie zagra w sobotnim spotkaniu z Holandią. Gest Meriha Demirala w pojedynku z Austrią skrytykowali również niemieccy politycy, w tym odpowiedzialna za sport szefowa resortu spraw wewnętrznych. Nancy Faeser powiedziała wprost: - Symbole tureckich skrajnie prawicowych ekstremistów nie mają miejsca na naszych stadionach. Wykorzystanie Mistrzostw Europy jako platformy dla rasizmu jest całkowicie nie do przyjęcia. I to właśnie ta wypowiedź rozwścieczyła władze w Ankarze. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało, że słowa niemieckiej minister są same w sobie ksenofobiczne. Z Berlina dla Interii Tomasz Lejman