Matt Harvill wraz z partnerką spędzali "piękny dzień" na wyspie Dauphin w stanie Alabama, która znana jest z dużej popularności wśród turystów. O zagrożeniu powiadomił ich przypadkowy przechodzień. - Moja dziewczyna i ja spędzaliśmy czas na plaży, kiedy ktoś przekazał nam informację na ten temat - relacjonował mieszkaniec hrabstwa Mobile. Wówczas zdecydował się na podejście bliżej. Aligator wśród fal. "Wiedziałem, że muszę zrobić zdjęcia" W falach zauważył ogromnego aligatora. Z powodu tak niespotykanego widoku - do tej pory nie widział bowiem tego bagiennego stworzenia w takich okolicznościach - mężczyzna zaczął nagrywać filmy i robić zdjęcia. Materiały, które opublikował później na swoich mediach społecznościowych szybko obiegły sieć. Na Facebooku zgromadziły ponad 500 komentarzy i zyskały niemal trzy tysiące udostępnień. Jak się okazuje, taki widok zdziwił nie tylko nieszczęsną parę. Jak mówił sam uczestnik wydarzeń, komentując je na żywo przed kamerą: - Powiedzcie mi, gdzie jeszcze można znaleźć się jednocześnie na plaży i w zoo. Zgodnie z relacją Harvilla, jak i zdjęciami, które potwierdzają jego informacje, wielki gad pływał w płytkiej wodzie, tuż przy brzegu. - Niecodziennie zdarza się coś takiego - mówił mężczyzna. - Aligatory spotkać można w Dog River (rzeka w Alabamie - red.) czy rezerwatach ptaków. Ale nie w Zatoce (Meksykańskiej - red.), i to w ten sposób. Wiedziałem, że jeśli nie zrobię zdjęć, nikt nigdy w to nie uwierzy - dodał Matt Harvill.