Na kratach do głosowania, które mieszkańcy Port Colborne dostaną 24 października będą widniały dwie podobne propozycje kandydatur. O najwyższy urząd w mieście Bill Steele, który pełni funkcję burmistrza od 2018 r. zmierzy się ze swoim bratem Charlsem Steele'm. Wyborcy będą musieli zastanowić się dwa razy, zanim oddadzą głos, bo o pomyłkę jest wyjątkowo łatwo. - Wierzę w demokrację. Jeżeli nie startowałbym w wyborach mój brat zostałby zaprzysiężony - mówił Charles w rozmowie z CTV News Toronto. Kandydat zapewnił, że nie rozmawiał ze swoim bratem od ok. 30 lat i nie konsultował z nim decyzji o rejestracji komitetu. - Myślę, że nie jest zbyt zadowolony - dodał. Zanim Bill objął urząd burmistrza przez 17 lat był miejskim radnym. W rozmowie z mediami zapewnił, że choć kandydatura brata to dla niego zaskoczenie, to zawsze "był gotowy na walkę o swoją pozycję". - Jesteśmy gotowi do przeprowadzenia kampanii. Nieważne, kto kandyduje przeciwko nam, podejmiemy rękawice - powiedział urzędujący burmistrz lokalnym mediom. Brat kontra brat. "Traktuje podatników jak skarbonkę" Bracia różnią się od siebie głoszonymi postulatami. Bill chce skupić się na rozwoju miejskiej kanalizacji, zwiększeniu liczby lekarzy w regionie i rozbudowie niezbędnej infrastruktury. Charles z kolei mówi o naprawie rynku nieruchomości, obniżeniu podatków i zmniejszeniu liczby osób bezdomnych na ulicach. Zobacz też: Kanada objęła sankcjami kolejnych Rosjan - Przeprowadziłem się do Toronto, gdy miałem 18 lat. Dostałem pracę na poczcie. Mojemu bratu ojciec przekazał biznes ubezpieczeniowy. On nie wie, jak to jest żyć ze stałego dochodu - oskarża Billa Charles. Dodaje, że jego kontrkandydat "traktuje podatników jak prywatną skarbonkę". Bill powiedział z kolei, że nie zamierza komentować programu brata. - Zrobimy to, co musimy w kampanii. Będziemy się cieszyć w dzień głosowania, gdy będziemy prowadzić w sondażach - podsumował. W ostatnich wyborach w 2018 r. Bill pokonał trzech innych kandydatów zdobywając blisko 40 proc. wszystkich oddanych głosów. Frekwencja nie przekroczyła jednak 43 proc.