Do incydentu doszło tuż po zakończeniu przemówienia króla, w którym poruszono temat rdzennej ludności Australii. Monarcha przekonywał, że doświadczenie pierwszych mieszkańców niesie za sobą "tradycyjną mądrość", która wywarła wpływ również na niego. Gdy Karol III odszedł od mównicy i usiadł obok swojej małżonki Kamili, na sali rozległy się krzyki. - To nie jest twoja ziemia! Nie jesteś moim królem! - krzyczała Lidia Thorpe, niezależna senatorka o aborygeńskim pochodzeniu. Polityczka zarzucała monarsze udział w ludobójstwie na narodzie australijskim. Jej półminutowe wystąpienie wywołało poruszenie na sali, zaaferowany wydawał się być również sam król, który niemal bez ruchu wpatrywał się w senatorkę. Chwilę później ochrona wyprowadziła ją z Wielkiej Sali. Karol III w Australii. Incydent tuż po wystąpieniu króla Do końca ceremonii ani król, ani nikt z przedstawicieli australijskiego rządu, nie odniósł się do incydentu. Po uroczystości w parlamencie, para królewska wyszła na zewnątrz budynku, gdzie została powitana przez tłum Australijczyków. W rozmowie z BBC Thorpe powiedziała, że jej wystąpienie miało posłużyć zwróceniu uwagi króla na kwestię ustanowienia traktatu pokojowego z rdzennymi mieszkańcami Australii, o który polityczka od dawna zabiega. - Możemy temu przewodzić, możemy to zrobić, możemy być lepszym krajem, ale nie możemy kłaniać się kolonizatorowi, którego przodkowie, o których mówił, są odpowiedzialni za masowe morderstwa i ludobójstwo - przekonywała. Australijczycy chcą zmiany ustroju? Protest przeciwko monarchii odbył się już pierwszego dnia wizyty Karola III w Australii. Tuż po jej rozpoczęciu w niedzielę, przed anglikańskim kościołem św. Tomasza, na króla oczekiwała grupka manifestantów, wznoszących hasła: "Nie nasz król". Na niektórych z transparentów widniało słowo "dekolonizacja". Pojawiły się też flagi Aborygenów i Palestyńczyków. Karol III pełni w Australii - będącej częścią Wspólnoty Narodów - funkcję głowy państwa. Jednocześnie kraj pozostaje jedynym wchodzącym w skład byłych kolonii brytyjskich, nieposiadającym jasnego traktatu pokojowego zawartego z rdzenną ludnością. BBC zauważa, że wielu Aborygenów oraz mieszkańców wysp Cieśniny Torresa deklaruje, że nigdy nie czuła się częścią Korony Brytyjskiej. Kwestia zerwania z ustrojem monarchii parlamentarnej i stania się republiką podnoszona jest w kraju od wielu lat. W 1999 r. w Australii zorganizowano nawet w tej sprawie referendum. Większość obywateli opowiedziała się za pozostaniem przy dotychczasowych rozwiązaniach. Jednocześnie, opierając się na sondażach, wraz z początkiem nowego milenium zauważyć można stopniowy lecz wyraźny wzrost poparcia dla ruchu antymonarchistycznego. Źródło: BBC --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!