Wiec na rynku Starego Miasta poprzedził przemarsz od siedziby prezydenta Republiki Czeskiej Milosza Zemana, któremu organizatorzy - stowarzyszenie "Milion Chwil dla Demokracji" - zarzucają niszczenie instytucji wymiaru sprawiedliwości. Podczas przemarszu do kilkuset osób przyłączali się kolejni protestujący, a na rynku Starego Miasta liczba uczestników według agencji CTK wynosiła już kilka tysięcy. Na rynek przyniesiono ogromne krzesło z napisem "demokracja". Nogi miały symbolizować Sądy, Media, Rząd i Prawo. Uczestnicy mieli także hasła wymierzone w premiera Andreja Babisza, nawiązujące do zarzucanej mu agenturalnej przeszłości, konfliktu interesów oraz nadużyć przy pobieraniu unijnych dotacji, np.: "Buresz (pseudonim agenturalny Babisza - przyp. red.) do więzienia". Można było też zauważyć napisy zarzucające Zemanowi uległość wobec Chin, a także hasła związane z Polską i Węgrami - "Chcemy iść drogą UE, a nie drogą Orbana lub Kaczyńskiego". Część haseł dotyczyła mediów, domagano się publicznych wysłuchań kandydatów na członków zarządów Czeskiej Telewizji, Czeskiego Radia i Czeskiej Agencji Prasowej. "Media nie należą do polityków" - głosił jeden z transparentów. Boją się, że będzie "jak w Polsce lub na Węgrzech" Na wiecu mówiono, że politycy zamierzają zdobyć wpływy w radiu i telewizji. "W razie potrzeby bądźmy gotowi stanąć w obronie tych instytucji" - mówił przewodniczący stowarzyszenia "Milion Chwil dla Demokracji" Mikulasz Minarz. Mówiąc o nowym Rzeczniku Praw Obywatelskich, którego wybór wywołał protesty, Minarz ocenił, że Krzeczek chce bronić tylko niektórych praw i to tylko niektórych obywateli. Nawiązywał w ten sposób do zarzutów części opozycji, według której Krzeczek dystansuje się od reprezentowania praw mniejszości seksualnych lub Romów, którzy przegrywają sprawy związane z eksmisjami. Zdaniem stowarzyszenia taka postawa zaprzecza sensowi istnienia instytucji RPO, jednocześnie podkreśliło ono, że protest nie jest wymierzony konkretnie w osobę ombudsmana. Agencja CTK w relacji z protestu napisała, że "stowarzyszenie obawia się, że kontynuacja takiej polityki doprowadzi do sytuacji, która obecnie panuje jego zdaniem w Polsce i na Węgrzech, gdzie wymiar sprawiedliwości, media, administracja państwowa i zamówienia publiczne będą podlegać politykom". Agencja przytoczyła także słowa Minarza: "W takiej sytuacji nie można mówić o całkowicie wolnych wyborach, ponieważ rządowi politycy mają po prostu inne możliwości niż opozycyjni". Stowarzyszenie "Milion chwil dla demokracji" powstało po wyborach parlamentarnych z jesieni 2017 roku, wygranych przez ruch ANO premiera Babisza. Domaga się jego dymisji, zarzuca mu konflikt interesów i niszczenie państwa prawa. Organizowane przez stowarzyszenie protesty i demonstracje w czerwcu i listopadzie 2019 r. gromadziły ponad 200 tys. uczestników. Piotr Górecki