Neapol jeździ na polskich tablicach. Powód jest jeden
Oprac.: Aleksandra Kozyra
Turystów odwiedzających Włochy uderza ogromna liczba polskich tablic rejestracyjnych na mijanych pojazdach. Z tego powodu Neapol zyskał nawet miano "dzielnicy Warszawy", choć za kierownicą tamtejszych aut i skuterów Polaków wcale nie uświadczymy. Klucz do rozwiązania zagadki tkwi w wysokich cenach ubezpieczeń pojazdów, na które Włosi znaleźli oryginalny sposób.

Zagadkę rozmnożenia się polskich "blach" na włoskich ulicach wyjaśniają dziennikarze "Corriere della Sera".
Według najnowszych danych we Włoszech jest ok. 53 tys. pojazdów zarejestrowanych w zagranicy, szczególnie dużo jeździ ich po Neapolu - aż 35 tys., a wiele z nich ma polskie tablice. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że to właśnie Neapol jest drugim najdroższym (po toskańskim Prato) miastem pod względem cen za ubezpieczenia OC aut i skuterów. Jak podaje włoski dziennik, w Neapolu za roczne ubezpieczenie skutera zapłacimy ponad 1500 euro, tymczasem zagraniczne ubezpieczenie może znacząco ten koszt obniżyć.
Z ziemi włoskiej do Polski za ubezpieczeniem
Chodzi o w teorii legalną, a w praktyce narażającą na wiele prawnych komplikacji sztuczkę. By jej dokonać, należy udać się do jednej z wielu włoskich firm-pośredników, gdzie otwiera się wniosek o eksport pojazdu do Polski. Skuter czy samochód zostają formalnie sprzedane firmie, która rejestruje pojazd w Polsce, a następnie podpisuję z realnym właścicielem pojazdu umowę o jego "użyczenie".
W ten sposób skuter, który nawet nie opuścił włoskiej ziemi, jest formalnie zarejestrowany na terenie Polski i to tam zostaje ubezpieczony. Według informacji "Corriere della Sera" za pierwszy rok płaci się około 600-800 euro, a w kolejnych latach 300-350 euro.
Jak w rozmowie z dziennikiem podkreślił Giuseppe Guarino, sekretarz Unasca, włoskiego Krajowego Związku Szkół Jazdy i Studiów Doradztwa Samochodowego, taki zabieg jest w pełni zgodny z prawem. - Agencje działają zgodnie z przepisami, które pozwalają na takie procedury - zapewnia Guarino.
Ryzykowna praktyka - lepiej jeździć ostrożnie
Choć praktyka ta jest legalna, to naraża jednak użytkownika ubezpieczonego w Polsce pojazdu na spore komplikacje.
W razie wypadku trudno ubiegać się o odszkodowanie, jest to też znacznie bardziej czasochłonne niż w przypadku ubezpieczenia w kraju.
Na papierze właścicielem pojazdu pozostaje firma pośrednicząca, więc decydujący się na ten zabieg właściwie traci moc nad skuterem/autem i nie może go już samodzielnie sprzedać.
Gdyby firma-pośrednik zbankrutowała, pojazd zostaje skonfiskowany. Mimo tego ryzyka wciąż wielu Włochów decyduje się na ryzykowną "optymalizację kosztów" i ubezpieczenie w złotówkach.
Źródło: "Corriere della Sera"
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!