"Największa porażka od dziesięcioleci". Szefowa Secret Service przyznaje
Oprac.: Karolina Gawot
Przesłuchiwana przez Komisję Nadzoru amerykańskiej Izby Reprezentantów dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle oświadczyła, że próba zamachu na Donalda Trumpa była "największą porażką operacyjną agencji" od dziesięcioleci. - 13 lipca ponieśliśmy porażkę - powiedziała Cheatle i przyznała, że bierze "pełną odpowiedzialność za wszelkie naruszenia bezpieczeństwa przez agencję".

Nie ustają spekulacje o niedostatecznej ochronie kandydata republikanów na prezydenta USA. 13 lipca na wiecu w Pensylwanii doszło do postrzelenia Donalda Trumpa przez 20-letniego Thomasa Matthew Crooksa.
Sprawca ostatecznie został zabity przez jednego ze snajperów Secret Service. W mediach społecznościowych pojawiały się nagrania, na których przed atakiem 20-latek swobodnie przemieszczał się wokół jednego z budynków, a służby nie reagowały.
Dyrektor Secret Service zeznaje ws. ochrony na wiecu Donalda Trumpa. "Porażka operacyjna"
Komisja Nadzoru Izby Reprezentantów przesłuchuje w tej sprawie dyrektorkę Secret Service Kimberly Cheatle. Pojawiają się wezwania do jej rezygnacji ze stanowiska.
- Próba zamachu na byłego prezydenta Donalda Trumpa 13 lipca jest najbardziej znaczącą porażką operacyjną Secret Service od dziesięcioleci - przyznała.
Dodała następnie, że jako dyrektor Tajnych Służb Stanów Zjednoczonych "bierze pełną odpowiedzialność za wszelkie uchybienia w zakresie bezpieczeństwa" i przyznaję, że razem z zespołem "zawiodła".
W odpowiedzi na medialne spekulacje dotyczące tego, że Secret Service kilkukrotnie odrzuciła prośby Donalda Trumpa o zwiększenie jego ochrony, Cheatle zaprzeczyła. - Poziom bezpieczeństwa zapewniany byłemu prezydentowi wzrósł na długo przed kampanią (prezydencką) i stale rośnie - doprecyzowała.
Szefowa Secret Service w podobnym tonie wypowiadała się kilka dni po nieudanym zamachu. - Odpowiedzialność spoczywa na mnie - podkreśliła Kimberly Cheatle, dodając wtedy, że - wbrew temu, czego niektórzy oczekują - nie poda się do dymisji. Ponadto agentka częściowo winą za dopuszczenie do ataku obarczała lokalne władze.
- W budynku była lokalna policja. Także w okolicy znajdowała się lokalna policja, odpowiadająca za to, co jest na zewnątrz budynku - podkreśliła Cheatle w rozmowie z ABC News. Jak dodała, policjanci przebywali w środku, gdy strzelał ustawiony na dachu zamachowiec.
Trump prosił o dodatkową ochronę? Secret Service się tłumaczyła
Wcześniej - w sobotę - "The Washington Post" poinformowała, że Secret Service na przełomie ostatnich dwóch lat odrzuciło kilka wniosków Donalda Trumpa o zwiększenie jego ochrony. Telewizja CNN poprosiła o komentarz rzecznika agencji. Ten zapewnił, że służby zadbały o działania zastępcze zwiększające bezpieczeństwo Trumpa. Dalej nazwał je "modyfikacjami".
"W niektórych przypadkach, gdy nie zapewniono konkretnych wyspecjalizowanych jednostek lub zasobów Secret Service, agencja wprowadziła modyfikacje w celu zapewnienia bezpieczeństwa osoby chronionej" - przekazał w oświadczeniu Anthony Guglielmi.
Chodzi m.in. o współpracę z lokalnymi organami w celu zapewnienia bezpieczeństwa. "Może to obejmować wykorzystanie partnerów stanowych lub lokalnych do zapewnienia wyspecjalizowanych funkcji" - podkreślił szef komunikacji Secret Service.
Zobacz również:
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!