"Nadszedł czas, by ukarać Orbana". Media ujawniają, co szykują Niemcy
Przyszły rząd Niemiec chce wywrzeć presję na Unię Europejską, aby ta rozważyła wstrzymanie funduszy i ograniczenie głosu problematycznych krajów Wspólnoty - donosi Politico. Kwestia ta miała zostać podniesiona w umowie koalicyjnej między chadecją a SPD, która jest w opracowaniu. I choć żaden z krajów nie został wymieniony z nazwy, media nie mają wątpliwości. Chodzi o Węgry Viktora Orbana, które skutecznie paraliżują prace UE.

Nadchodzący rząd niemiecki ma naciskać na UE, aby ta stała się bardziej stanowcza wobec niesfornych krajów, należących do Wspólnoty, co odczytywane jest przede wszystkim jako zawoalowana sugestia ostatecznego rozprawienia się ze stającym coraz częściej okoniem Viktorem Orbanem.
Konserwatyści pod wodzą typowanego na nowego kanclerza Niemiec Friedricha Merza, a także ich prawdopodobny koalicjant, Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), zgodzili się co do konieczności zażądania od UE wstrzymania funduszy i zawieszenia praw krajów naruszających kluczowe zasady, takie jak choćby rządy prawa. Takie wnioski mają przynajmniej płynąć z umowy koalicyjnej, do której dotarł portal Politico.
Nowy niemiecki rząd uderzy w Węgry
Dziennikarze Politico zaznaczają, że Węgry nie są wskazane wprost, ale projekt wyraźnie odnosi się do największego unijnego buntownika, oskarżanego od lat o niszczenie demokratycznych norm, tłumienie wolności prasy i ograniczanie wolności sędziów.
Zwycięska partia Merza i SPD wciąż negocjują warunki, na podstawie których mają stworzyć nową koalicję rządzącą, a porozumienie ws. presji na UE ma być tylko jedną z jego wielu części, wśród których znajdą się także zapisy dotyczące polityki migracyjnej, odejścia od węgla i wydatków socjalnych.
"Istniejące instrumenty ochronne, od postępowań w sprawie naruszenia i wstrzymania funduszy UE po zawieszenie praw członkowskich, takich jak prawo głosu w Radzie UE, muszą być stosowane znacznie konsekwentniej niż dotychczas" - brzmi adnotacja dokonana w dokumencie, do którego dotarły media.
Budapeszt czarną owcą Unii Europejskiej
Parlament Europejski zainicjował pierwszą fazę procedury Artykułu 7- znaną również jako "opcja nuklearna" - przeciwko Węgrom w 2018 r. z powodu podejrzeń o "poważne naruszenia" podstawowych wartości i praw podstawowych bloku. Jednak proces, który mógłby doprowadzić do zawieszenia praw wyborczych Węgier, utknął w martwym punkcie z powodu podziałów politycznych między państwami członkowskimi.
W 2022 r. Komisja Europejska podjęła działania w celu zablokowania ok. 22 mld euro w gotówce, które były przeznaczone dla Węgier, w związku z obawami o prawa człowieka i niezależność sądownictwa. Ostatecznie, w 2024 r., ponad 10 mld euro zostało jednak odmrożone.
Kolejnym punktem spornym między Brukselą a Budapesztem jest też przyjazna postawa premiera Orbana wobec Moskwy. Budapeszt wiele razy dał temu wyraz, korzystając z prawa weta, aby zablokować sankcje wobec rosyjskich oligarchów i wojskowych dowódców.
Aby obejść to prawo weta, nowy rząd niemiecki chce "opowiadać się za rozszerzeniem głosowania większością kwalifikowaną w Radzie UE, a szczególnie w kwestiach takich, jak Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwo i właśnie nakładanie sankcji.
Berlin chce odrodzenia Trójkąta Weimarskiego
Politico podaje ponadto, że negocjatorzy koalicyjni zobowiązali się do przyjęcia bardziej proaktywnej roli na scenie europejskiej, wykorzystując w tym celu format Trójkąta Weimarskiego - luźnego sojuszu Polski, Francji i Niemiec. Za poprzedniego rządu koalicyjnego, kierowanego przez Olafa Scholza z SPD, stosunki Niemiec z Francją i Polską uległy pogorszeniu.
"W Trójkącie Weimarskim będziemy dążyć do ścisłej koordynacji we wszystkich istotnych kwestiach polityki europejskiej, aby działać bardziej zjednoczeni w służbie UE jako całości" - głosi projekt umowy, nawiązujący do poprzednich oświadczeń nowego kanclerza Merza, który powiedział, że w pierwszym dniu urzędowania uda się zarówno do Paryża, jak i do Warszawy.
Konserwatyści chcą również zająć się kwestią tzw. głosu niemieckiego, czyli wstrzymywaniem się Niemiec od głosu w wielu ważnych sprawach w UE. Merz obiecał, że skończy z takimi praktykami, ale problemem mogą być rozbieżności między jego politykami a koalicjantami.
Projekt porozumienia w sprawie stanowisk rządu w sprawie UE pochodzi od jednej z 16 międzypartyjnych grup roboczych utworzonych w celu opracowania stanowisk w kluczowych obszarach polityki. W piątkowe popołudnie kluczowi politycy rozpoczęli ostateczne negocjacje w celu stworzenia jednolitej umowy koalicyjnej na podstawie projektów grup roboczych.
Ostateczna umowa koalicyjna może zostać zawarta już w połowie kwietnia.
Źródło: Politico
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!